Jeden z istotniejszych wątków debaty dotyczy tego, czy wprowadzenie zakazu sprzedaży broni dla osób niezrównoważonych psychicznie może ograniczyć powtarzające się ataki agresji z użyciem rewolwerów i karabinów (spora część polityków wierzy, że tak; szczególnie w następstwie ataku w Bostonie nasilają się także pomysły, by zaostrzyć politykę wizową wprowadzając obowiązkowe badania psychologiczne, psychiatryczne i wywiad psychologiczny dla imigrantów). Pobocznymi wątkami są: wprowadzenie do miejsc publicznych, gdzie przebywają dzieci, czyli do szkół, na place zabaw - jeszcze większej liczby jeszcze bardziej uzbrojonych strażników, a także ograniczenie dostępności broni automatycznej pozwalającej ranić wiele osób na raz.
Patrząc na powyższe pomysły, mam nieodparte wrażenie, że psychologowie społeczni przestali być słyszani. I to mimo tego, że „Ameryka psychologią społeczną stoi” - to tu wydawane są czołowe czasopisma dziedziny; w znakomitej większości to Amerykanie zasiadają w redakcjach tychże; to właśnie oni są autorami najbardziej znanych i sprzedawanych na świecie podręczników z tego obszaru.
Przejrzyjmy kilka przykładów zaczerpniętych z któregokolwiek z tych podręczników. Po pierwsze, czy wywiad psychologiczno-psychiatryczny przed nabyciem broni ma sens? Czy zawsze zbrodniarz jest chory psychicznie? Czy ktoś zdrowy psychicznie może dokonać zbrodni? Choć wolelibyśmy odpowiedzieć twierdząco na dwa pierwsze pytania, a negatywnie na trzecie (wyklucza to możliwość popełnienia zbrodni przez nas - przecież my jesteśmy zdrowi), to wiedza zawarta we wspomnianych podręcznikach podważa nasz pomysł; nie doceniamy wpływu sytuacji, otoczenia na działania ludzi.