Społeczeństwo

Co tu począć?

Los bezpłodnych katolików: niech Bóg decyduje

Co piąta para w wieku prokreacyjnym ma problem z niepłodnością. Co piąta para w wieku prokreacyjnym ma problem z niepłodnością. Peter Zelei/Getty Images / FPM
Wierzą w Boga, dlatego nie decydują się na potępiane przez Kościół in vitro i inseminację. Niepłodni po katolicku.
Bezpłodni katolicy szukają moralnie godziwych sposobów na zajście w ciążę albo kupują reklamowaną przez Kościół naprotechnologię.Design Pics/PantherMedia Bezpłodni katolicy szukają moralnie godziwych sposobów na zajście w ciążę albo kupują reklamowaną przez Kościół naprotechnologię.

Jest ich kilka milionów. Mają problem z niepłodnością, jak co piąta para w wieku prokreacyjnym – ale wierzą. Biorą więc to, co mogą – czyli listę świętych, rozpiskę miejsc słynących z uzdrowień, czasem pasek świętego Dominika. Szukają moralnie godziwych sposobów na zajście w ciążę albo kupują reklamowaną przez Kościół naprotechnologię. Zdesperowani idą na układ z Bogiem i podczas in vitro nie zgadzają się na mrożenie zarodków. Wszyscy marzą o dziecku.

Płacz na stadionie

J. idzie na Stadion Narodowy i płacze. Trochę ze zmęczenia, ale przede wszystkim z radości, bo w nocnym z Opola do Warszawy przyśniła jej się Matka Boska Watopedzka i obiecała, że za kilka dni pocznie dzieciątko. – To znak, bo Maryja Watopedzka jest patronką niepłodnych kobiet. Wierzę, że ojciec Bashobora zgładzi moje problemy z owulacją i doprowadzi mnie do stacji rodzina.

O stacji rodzina marzy od pięciu lat, odkąd wyszła za mąż za Pawła. Oboje znali się jeszcze z oazy, ona śpiewała w chórze, on był ministrantem. Kiedy na studiach znajomi chodzili na randki i uprawiali seks, oni działali w duszpasterstwie i w myśl nauki Kościoła czuli się powołani do małżeństwa. Miało być po bożemu: współżycie po ślubie, dziewięć, góra dziesięć miesięcy później dziecko, po kilku latach kolejne. Przed ślubem poszli na pielgrzymkę do Częstochowy, a tuż po weselu dali na mszę w intencji przyszłego potomka. J., która oprócz pedagogiki skończyła dwuletnie Studium Życia Rodzinnego, prowadziła kalendarzyk dni płodnych. Przez cały miesiąc ograniczali się ze współżyciem, żeby na ten dzień uzbierać największą ilość plemników. Po roku starań dziecka nie było. – Lekarz wypisał skierowania na badania, dla mnie i dla męża. Który musiałby popełnić grzech samogwałtu.

Polityka 30.2013 (2917) z dnia 23.07.2013; Kraj; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Co tu począć?"
Reklama