Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ginekolodzy na froncie

Polityka i religia podzieliły środowisko ginekologów

Ginekologów położników, wykonujących zawód, jest w Polsce 7,6 tys. Ginekologów położników, wykonujących zawód, jest w Polsce 7,6 tys. Romulic-Stojcic/Lumi Images / Corbis
Polscy ginekolodzy swoją profesję coraz częściej porównują do zawodu sapera.
Prof. dr hab. n. med. Romuald Dębski, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego.Maciej Zienkiewicz/Agencja Gazeta Prof. dr hab. n. med. Romuald Dębski, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego.

W ostatnim 20-leciu ich zawód dramatycznie się zmienił. Ultrasonografia, tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, operacje laparoskopowe i w łonie matki – dają możliwości diagnostyczne i lecznicze, o których jeszcze kilkanaście lat temu nikt nawet nie marzył. Prawdziwa rewolucja technologiczna. Plus rewolucja prawna i mentalna. Dziecko czy płód? A może dopiero zarodek? Płód czy pacjent? Ciało czy odpady poaborcyjne? Plus polityka.

– Jesteśmy jedyną grupą lekarską tak bezpośrednio politycznie zaangażowaną – mówi prof. dr hab. n. med. Romuald Dębski, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego, przed którym niemal na stałe stacjonuje pikieta obrońców życia nienarodzonego. – Nasza normalna aktywność zawodowa ma wpływ na to, co się dzieje w polityce, i odwrotnie: sygnały z Wiejskiej docierają wprost na nasze sale zabiegowe.

Ginekologów położników, wykonujących zawód, jest w Polsce 7,6 tys. Zajmują się profilaktyką – cytologie, wymazy, badania USG, badania piersi itd. Prowadzą ciąże – swoją drogą, akurat w Polsce jest to proces, na tle innych krajów, szczególnie zmedykalizowany, wizyt jest dużo, badań sporo. Przepisują antykoncepcję – zwykle prywatnie. Ginekologia, podobnie jak stomatologia, w części niepołożniczej w znakomitej większości przeszła na własny rozrachunek. Ale utrzymuje się ścisły (niektórzy mówią – patologiczny) związek prywatnego z państwowym. Prywatne wizyty są zwykle najlepszą drogą do publicznych szpitali, zwłaszcza na porodówki, gdzie często brakuje miejsc.

Polityka 30.2014 (2968) z dnia 22.07.2014; Społeczeństwo; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Ginekolodzy na froncie"
Reklama