Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Szkoły przetrwania

Kogo dyskryminuje polska szkoła

W podstawówkach zwykle nie ma problemu dyskryminacji. W podstawówkach zwykle nie ma problemu dyskryminacji. Dariusz Gojarski / Forum
Rozmowa z Małgorzatą Jonczy-Adamską, psycholożką i pedagożką, o tym, kto i dlaczego jest dziś napiętnowany i prześladowany w szkole.
Małgorzata Jonczy-Adamska – psycholożka, pedagożka, działaczka społeczna, członkini Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej.AN Małgorzata Jonczy-Adamska – psycholożka, pedagożka, działaczka społeczna, członkini Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej.

Joanna Podgórska: – Z opublikowanego właśnie raportu „Dyskryminacja w szkole” wynika, że w polskich szkołach panuje „hegemonia takosamości”. Co to znaczy?
Małgorzata Jonczy-Adamska: – To znaczy, że najbezpieczniej się nie wyróżniać. Zarówno nauczyciele, jak i uczniowie od siebie nawzajem oczekują, że wszyscy będą się mieścić w pewnej normie, nie będą odstawać zwłaszcza pod względem cech tożsamości, czyli przynależności do grup mniejszościowych. Mimo że to cechy, na które człowiek zazwyczaj nie ma wpływu: kolor skóry, pochodzenie narodowe czy etniczne, orientacja seksualna. Reakcje na inność są wówczas intensywne i uderzają w osobę, która odstaje od „normy”. W takich przypadkach „hegemonia takosamości” działa najsilniej.

Z raportu wynika, że najczęściej przyczyną dyskryminacji jest jednak bieda.
Tak. To nasz drugi raport badawczy, a w pierwszym pominęliśmy przesłankę ubóstwa, statusu społeczno-ekonomicznego, na co zwrócono nam uwagę. Tym razem, badając gimnazja i licea, przyjrzeliśmy się temu i rzeczywiście, dzieci ubogie, korzystające z pomocy społecznej, dojeżdżające ze wsi do miasteczek, pochodzące z biedniejszych rodzin są bardzo mocno piętnowane i wykluczane. Czasem wystarczy, że ubrane są w rzeczy z lumpeksów czy bardzo tanich marketów. Rówieśnicy to widzą i bywają bezlitośni.

Podajecie przypadki, gdy dyskryminuje szkoła jako system, tworząc gorsze klasy. W stołówkach te dzieci dostają gorsze obiady.
Nawet nie gorsze, ale inne, finansowane przez pomoc społeczną, i one różnią się od tych, za które płacą rodzice.

Mamy w polskich szkołach coraz więcej dzieci imigrantów. Jak są przyjmowane?
Zwłaszcza na ścianie wschodniej widać bardzo nieprzyjazne reakcje w stosunku do dzieci pochodzących z krajów byłego ZSRR.

Polityka 17.2015 (3006) z dnia 21.04.2015; Społeczeństwo; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Szkoły przetrwania"
Reklama