Elżbieta Podleśna tuż po świętach wielkanocnych rozklejała w Płocku plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej ozdobionym tęczą. Funkcjonariusze policji weszli do jej mieszkania 6 maja ok. godz. 6 rano. Zarekwirowali telefon i laptop. Podleśna była przez wiele godzin przesłuchiwana, a minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński zapowiedział, że usłyszy zarzuty z art. 166 kodeksu karnego dotyczącego naruszenia uczuć religijnych.
Solidaryzujący się z Elżbietą Podleśną obywatele skrzyknęli się na warszawskiej rotundzie, by zaprotestować przeciw nadużyciom władz i prawu, które jest w Europie ewenementem.
– Nie sądzę, że to powinno obrażać uczucia religijne, szczególnie że tęcza jest również symbolem chrześcijaństwa. Jestem przerażona tym, że polska policja, która tak nieudolnie walczy z przestępstwami mowy nienawiści, jest w stanie bez większych problemów namierzyć i zatrzymać obywatelkę o szóstej rano w jej własnym mieszkaniu tylko dlatego, że posiadała w nim przedruk obrazu
Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą. Jest to dla mnie przykład tego, jak bardzo policyjne stało się nasze państwo – komentuje jedna z uczestniczek protestu.
Elżbieta Podleśna dla „Polityki”: Zatrzymanie mnie było akcją strzelania z bazooki do biedronki