Elżbieta Podleśna, działaczka opozycji ulicznej, jedna z 15 kobiet, które w 2017 r. blokowały nacjonalistyczny Marsz Niepodległości, została zatrzymana pod zarzutem obrazy uczuć religijnych. Sprawa ma wymiar państwowy, bo poinformował o tym – z dumą – sam szef MSWiA Joachim Brudziński.
Do domu Podleśnej policja wkroczyła o godz. 6 rano. Skonfiskowała laptop, karty pamięci i telefon. Powiozła ją na komendę policji w Płocku, gdzie została poinformowana, że jest zatrzymana na 48 godzin. Dopiero po rozmowie jej adwokata z prokuratorem odstąpiono od zatrzymania. Przesłuchano. Nie przyznała się do winy. Po pięciu godzinach wypuszczono ją, ale bez telefonu i laptopa.
Za to z zarzutem z art. 196 kk: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Matka Boska z tęczową aureolą
Obraza uczuć polegać ma na sprofanowaniu wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej za pomocą tęczowej aureoli. Takie wizerunki Madonny rozlepiono w okolicach płockiego kościoła św. Dominika w nocy z 26 na 27 kwietnia. Były odpowiedzią na wystrój Grobu Pańskiego – pod przepasanym narodową flagą krzyżem umieszczono napis „Zachowaj nas od ognia niewiary” i położono kartonowe pudła z nazwami grzechów („Gender”, „LGBT” i „Zboczenia”).
Była to zapewne reakcja na kampanię straszenia osobami LGBT po podpisaniu przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+.