Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Niewiarygodne oświadczenie abp. Głódzia

Abp Leszek S. Głódź Abp Leszek S. Głódź Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Wypowiedź abp. Leszka S. Głódzia przejdzie do kronik arogancji kościelnej władzy: „Miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego”.

Trzy dni upłynęły, nim abp Leszek S. Głódź wydał oświadczenie w sprawie swej odpowiedzi na pytanie red. Renaty Kijowskiej o film dokumentalny braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Odpowiedź przejdzie do kronik arogancji kościelnej władzy: „Miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego”.

Tym „byle czym” miał być film o drastycznych przypadkach pedofilii w Kościele w Polsce i o oburzającym braku właściwej reakcji przełożonych księży krzywdzicieli.

Gdański metropolita zarządza kryzysem

Światło reflektora padło także na bulwersujące sprawy dwóch księży diecezji gdańskiej, której rządcą jest abp Głódź. Teraz metropolita albo ktoś z jego otoczenia usiłuje zarządzać kryzysem. Nieporadnie i nieprzekonująco. W świetle wcześniejszych wypowiedzi i działań abp. Głódzia – choćby w niedawnej sprawie sporu o pomnik ks. Henryka Jankowskiego – wiarygodność wydanego przez metropolitę oświadczenia jest żadna. Sprawia wrażenie wymuszonej przez kryzysowe okoliczności: film Sekielskich ma już ponad 14 mln odsłon w internecie.

W odpowiedzi na pytanie reporterki TVN abp Głódź dorzucił: „Proszę mnie tutaj nie atakować i nie prowokować, bo ja taki naiwny nie jestem”. Jaka jest wymowa tych słów? Że pytanie nie jest zadane w dobrej, tylko w złej wierze („prowokować”). Na czym miałby polegać „brak naiwności”? Pewno na tym, że dygnitarz kościelny podzielał opinię służby prasowej episkopatu, że Tomasz Sekielski nie jest „bezstronny” w swoim dziennikarskim śledztwie.

Reklama