Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Marek Lisiński: Rozliczanie Kościoła w Polsce nie będzie łatwe

Film Tomasza Sekielskiego ośmielił wiele ofiar i pokazał im, że nie są w swoim cierpieniu same. Film Tomasza Sekielskiego ośmielił wiele ofiar i pokazał im, że nie są w swoim cierpieniu same. Marek Lapis / Forum
Obawiam się, że w Polsce może to wyglądać tak samo jak w Ameryce Południowej. Tam episkopat podał się do dymisji, ale kardynałowie nie ponieśli żadnej kary. Poszli na emeryturę – mówi Marek Lisiński, prezes fundacji „Nie lękajcie się”.
Marek LisińskiMichał Dyjuk/Forum Marek Lisiński

JANEK ROJEWSKI: – Ilu ich jest?
MAREK LISIŃSKI: – Księży pedofilów? Mogę powtórzyć za o. Adamem Żakiem, jezuitą, koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy episkopacie: dlaczego w Polsce miałoby być inaczej niż w innych krajach? W Irlandii było ponad 100 tys. ofiar, w Australii za podobne przestępstwa odpowiadało ok. 12 proc. duchowieństwa. W Polsce mamy 33 tys. duchownych, obawiam się – patrząc na statystyki z innych państw – że problem dotyczy 10 proc., co dawałoby ponad 3 tys. sprawców. Proszę pamiętać, że skalę zjawiska mierzy się w liczbie ofiar, a tych są dziesiątki tysięcy. Nie da się tego do końca zbadać, ta sama sytuacja dotyczy gwałconych kobiet. Nie wszystkie przestępstwa są zgłaszane.

Czy po emisji filmu „Tylko nie mów nikomu” do fundacji zgłasza się więcej osób?
Nie da się ukryć, że film Tomasza Sekielskiego ośmielił wiele ofiar i pokazał im, że nie są w swoim cierpieniu same. Od poniedziałku 13 maja w zasadzie nie wychodziłem z fundacji. Trzy osoby cały czas pełnią dyżur telefoniczny. Skrzynki mailowej nawet jeszcze nie otworzyliśmy, bo nie jesteśmy w stanie znaleźć na to czasu. W filmie „Spotlight” jest scena, w której po publikacji artykułu w „The Boston Globe” telefony w redakcji dzwonią non stop. U nas jest podobnie. Dziennie otrzymujemy ok. 80 telefonów, nie licząc osobistych spotkań. Najstarsze zgłoszenia dotyczą jeszcze lat 50.

Reklama