Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Małopolskie kuratorium oświaty chciało wymusić donosy na uczniach

Licealiści przed maturą w Krakowie Licealiści przed maturą w Krakowie Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
W przypadku kuratorium pod wodzą Barbary Nowak niewiele jest już w stanie zdziwić. Jeden z rodziców, którego dziecko otrzymało do wypełnienia denuncjatorską ankietę, przyznał, że ma déjà vu sytuacji z lat 80.

„Czy zdarzało się, że nauczyciel podczas lekcji opowiadał o swoim życiu prywatnym oraz prezentował swoje poglądy polityczne? Jeśli tak, proszę opisać sytuację oraz wskazać przedmiot i nauczyciela”. „Czy zdarzało się, iż nauczyciel podczas lekcji relacjonował sytuacje, które miały uprzednio miejsce w pokoju nauczycielskim? Jeśli tak, proszę opisać sytuację oraz wskazać przedmiot i nauczyciela” – to pytania z ankiety Małopolskiego Kuratorium Oświaty, którą znaleźli w swoich skrzynkach w dzienniku elektronicznym Librus uczniowie (tak, uczniowie) jednego z prestiżowych krakowskich liceów.

Jak napisano we wstępie, ankieta jest częścią kontroli doraźnej, „której celem jest przede wszystkim zebranie informacji na temat jakości pracy szkoły”. Opinie mają być wykorzystane „do opracowania rekomendacji i zaleceń służących rozwijaniu potencjału szkoły”.

Co ciekawe, ankietę przesłano tylko do części klas – nauczanych przez konkretnych nauczycieli. Do kuratorium miały wcześniej trafić informacje, że rozmawiają oni z uczniami na tematy polityczno-społeczne.

Czytaj także: Szkoła ma iść w patriotyzm

Rodzice mają déjà vu

W przypadku małopolskiego kuratorium pod wodzą Barbary Nowak niewiele jest już w stanie zdziwić, niemniej ciekawe jest pytanie, co mogło skłonić urząd do działania noszącego znamiona wymuszania donosów na uczniach? Organy nadzoru powinny działać w prosty sposób: ktoś składa skargę na jakąś nieprawidłowość, niech będzie określone zachowanie określonej osoby, sprawdza się zasadność tej skargi (np.

Reklama