Pensje nauczycieli w nowym roku: Biednie będzie na wsi, w mieście też niebogato
Małe wiejskie szkoły prowadzone przez stowarzyszenia to kolejny obszar na mapie systemu oświaty poturbowany przez tzw. reformę, a ostatnio z powodu zmian w wynagrodzeniu nauczycieli. W rozporządzeniach MEN dotyczących podziału subwencji nie przewidziano dla szkół niepublicznych dodatkowych środków, które można by przeznaczyć na podwyżki nauczycielskich pensji – ani na ten rok, ani na przyszły.
W 2020 r. szkoły niepubliczne dostaną z tego powodu ok. 600 zł mniej w przeliczeniu na ucznia niż szkoły publiczne. Niepubliczne – czyli także bezpłatne szkoły społeczne prowadzone przez stowarzyszenia (najczęściej założone przez rodziców), które przejęły je od gmin, niedających sobie rady z utrzymaniem wszystkich wiejskich szkół na swoim terenie. Takie rozwiązanie dość intensywnie praktykowane było od 1999 r. jako sposób ratowania ważnych dla mieszkańców placówek przed likwidacją. Dziś szkół niepublicznych w całym kraju jest kilkaset. Nie obowiązuje w nich Karta Nauczyciela, nauczycieli można zatrudniać na mocy Kodeksu pracy. Dla samorządu wychodzi to taniej, a rodzice na wsiach nie muszą płacić czesnego. Szkoły niepubliczne można utrzymywać z dodatkowych źródeł, np. programów unijnych, jednocześnie środki budżetowe przez lata trafiały do nich w takiej samej wysokości jak do szkół publicznych. Ale właśnie się to zmienia.
Brakuje pieniędzy na realizację reformy
PiS w poprzedniej kampanii, jeszcze przed tzw. reformą, deklarował wielką troskę o małe szkoły i konieczność ich ochrony przed zamknięciem. Zmienił prawo oświatowe tak, że samorząd nie może zlikwidować ani też przekazać placówki, jeśli kurator się na to nie zgodzi.