Skrajne przykłady? Biegłymi bywali biolog czy nauczyciel WF. Niektórzy pisali w opiniach: „Najświętsza Panienka uroniłaby łzę nad postępkiem skazanego” albo „Trzeba przeprowadzić kastrację fizyczną”.
To oczywiście kurioza. Ale z biegłymi opiniującymi dla potrzeb tzw. lex Trynkiewicz (ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia i wolności seksualnej innych osób) jest poważny kłopot. Zwłaszcza od kiedy PiS wprowadził nowe przestępstwo: wydania nieumyślnie przez biegłego fałszywej opinii. Teraz grozi już nie tylko odpowiedzialność moralna, ale i karna, jeśli sąd po jego opinii wypuści człowieka, a ten popełni kolejne przestępstwo.
Jak to się kończy? Dziś w Krajowym Ośrodku Przeciwdziałania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, przeznaczonym dla 18–20 osób, przebywa ich... 74. W tym kobieta ze schizofrenią. Psychiatrzy wnioskowali do sądu o przeniesienie jej do szpitala, bo ustawa zabrania zamykania w Gostyninie chorych psychicznie. Ale żaden szpital nie chce jej przyjąć, bo dokonuje tzw. samouszkodzeń, zaś zewnętrzni biegli orzekają, że nie jest chora psychicznie. A sąd? Bierze takie opinie za dobrą monetę.
W sześcioletniej historii ośrodka wypuszczono na wolność jedną osobę, choć w teorii ma on charakter terapeutyczno-leczniczy, czyli powinien rehabilitować osoby stwarzające zagrożenie, tak aby mogły żyć na wolności. Nikt jednak nie chce brać odpowiedzialności za ich wypuszczenie. Jest trochę jak z niektórymi więźniami z Guantanamo: nikt ich nie chce przyjąć, mimo że nie znaleziono dowodów na to, że są terrorystami.
Czytaj też: