Duża część Polek i Polaków posłuchała zaleceń i – na miarę możliwości – została w domach lub ograniczyła wyjścia do minimum. Ta dobrowolna kwarantanna prowadzi do przynajmniej dwóch istotnych refleksji.
Czytaj też: Dzieci pytają. Dlaczego zostajemy w domu?
Są wśród nas ludzie stale uwięzieni w domach
Po pierwsze, ludzie już zaczynają się irytować. Szukają zajęć, coraz bardziej tęsknią za spotkaniem z bliskimi: w parku, nad rzeką, w kawiarni, za wyjściem do kina, teatru, na siłownię, basen. Warto sobie uzmysłowić, że jest znacząca grupa osób, które mają takie problemy nie tylko w czasie pandemii, ale codziennie, bez przerwy. Mowa oczywiście o osobach z niepełnosprawnościami. Część z nich (nawet gdyby dotyczyło to jednej osoby, to i tak byłoby za dużo) mieszka w budynkach nieprzystosowanych do ich potrzeb. Tak samo jak do potrzeb części seniorów i seniorek.
Jerzy Pilch: Uwolnijmy niepełnosprawnych!
Tak, są wśród nas ludzie na stałe uwięzieni we własnym domu, bo nie mają windy, a mieszkają na czwartym piętrze. Gdy nie ma kto im pomóc wyjść na świeże powietrze, oglądają świat zza szyby. Ci, którzy nie mają takich problemów w życiu, w końcu wyjdą na zewnątrz i wrócą do swoich aktywności. Z perspektywy osób z niepełnosprawnościami czy niemobilnych seniorów zmieni się niewiele. Chyba że zadbamy w końcu – jako społeczeństwo – o to, by likwidować przeróżne bariery. Począwszy od źle zaprojektowanych budynków (także tych należących do miast), przez nierówne chodniki i brak naziemnych przejść dla pieszych, po niską dostępność opieki asystenckiej dla tych, którzy nawet gdyby przeszkód nie było, i tak nie byliby w stanie samodzielnie wyjść z domu.