KATARZYNA CZARNECKA: – Rozmawiamy o mężczyźnie, który spędził trzy i pół roku w więzieniu za gwałty na małoletniej córce i 15 miesięcy za stosowanie przemocy wobec konkubiny. Zacznijmy od tego, czy pani zdaniem to był właściwy wyrok?
URSZULA NOWAKOWSKA: – Jeśli chodzi o wielokrotne gwałty, szczególnie na osobie nieletniej, to kara nie jest za wysoka. Obcowanie z osobą małoletnią lub poddawanie jej innym czynnościom seksualnym jest zagrożone karą od lat dwóch do 12. Jeśli zaś chodzi o znęcanie się nad rodziną – od trzech miesięcy do pięciu lat. Biorąc jednak pod uwagę praktykę stosowania prawa w tego typu sprawach, to orzeczone wyroki nie należą do najniższych.
Czytaj też: Przemoc w polskich rodzinach zostaje z dziećmi na zawsze
Mężczyzna odbył karę w całości, ale zasądzono mu także zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi i zbliżania się do nich na dwa metry przez sześć lat. Czy to codzienna praktyka?
Nie, to także świadczy o wyjątkowości tej sprawy. Znam wiele przypadków, gdy taki zakaz nie był orzeczony mimo próśb pokrzywdzonych. Również takich, gdzie doszło do zabójstwa, np. mężczyzna zamordował żonę, a z więzienia nadal kontaktował się z dziećmi, narażając je na olbrzymi stres.
Zakaz miał obowiązywać do 2021 r. Mężczyzna go złamał, o czym poinformował kurator, odbył więc kolejną karę – rok pozbawienia wolności. Po wyjściu w 2018 r. zamieszkał jednak z konkubiną i 20-letnią dziś córką – jak mówią, za ich zgodą – w mieszkaniu, którego jest najemcą. Kurator ponownie interweniował, ale poszkodowane wystąpiły do prezydenta RP z prośbą o ułaskawienie w sprawie zakazu zbliżania się, argumentując, że doszło między nimi do pojednania, a mężczyzna wspiera je finansowo.