Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Recykling w pandemii siadł. Utoniemy w śmieciach?

Kontenery na śmieci i odpadki Kontenery na śmieci i odpadki Roman Bosiacki / Agencja Gazeta
Stoimy na skraju. Nie wiemy, jakie będzie tempo zmian klimatu, może szybsze, niż zakładają niezbyt wesołe prognozy – mówi Stanisław Łubieński, autor „Książki o śmieciach”.

ALEKSANDRA KOZŁOWSKA: Jak się miewa twoja nerwica ekologiczna w czasie pandemii? Wszędzie walają się jednorazowe maseczki, rękawiczki, reklamówki. W ogóle jednorazowość triumfuje.
STANISŁAW ŁUBIEŃSKI: Moja nerwica troszkę się urealniła. Mam poczucie, że z niektórymi rzeczami nie warto walczyć, bo można osiągnąć efekt przeciwny do zamierzonego. Jeżeli ludzie boją się o zdrowie, nie jest to czas, by gnębić ich za to, że chcą się czuć bezpiecznie. Uważam, że można w tym wszystkim zachować umiar, np. nie trzeba mieć maseczki jednorazowej na każdy dzień. Moja dziewczyna uszyła mi maseczkę na początku marca i wciąż jej używam, można ją wyparzyć. Z czasem nawet ją ulepszyłem. Ponieważ noszę okulary – a maseczka plus okulary to wiecznie zaparowane szkła – z opakowania na kawę wyciągnąłem drucik i wszyłem go w maseczkę. Dzięki temu dopasowuje mi się do kształtu nosa.

A wracając do jednorazówek: niesamowite, jak szybko przywykamy. Mam wrażenie, że nikogo już nie dziwi widok leżących wszędzie maseczek czy rękawiczek. To oczywiście bardzo przygnębiające, jak wielu ludzi nie dba o swoje otoczenie.

Natura jako atrapa

Inwazja jednorazowości i plastiku, upojenie dobrami wybuchły w latach 50. XX w. Sądzisz, że można to zawrócić?
Myślę, że nie jest to możliwe z dnia na dzień. Problem jest bardziej skomplikowany. Nie polega tylko na tym, że co sezon chcemy wymieniać ubrania i telefony. Otrzeźwienie jest potrzebne na wielu poziomach – musimy zrozumieć, że na Ziemi żyjemy nie tylko my, ale też miliony innych organizmów, z którymi jesteśmy połączeni, ich masowe znikanie powinno być syreną ostrzegawczą.

Reklama