Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Zapał zgasł. Jakie nastroje u rodziców przed 1 września?

Szkoła podstawowa przed inauguracją roku szkolnego Szkoła podstawowa przed inauguracją roku szkolnego Mateusz Włodarczyk / Forum
Postawy rodziców u progu września można podzielić na trzy główne grupy. Jedni chcą otwarcia szkół, drudzy woleliby je opóźnić, pozostali są zagubieni. Tych ostatnich jest najwięcej.

Chyba postawię sobie biurko przy drzwiach szkoły – tylko której? – zastanawia się na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego Monika ze Śląska, matka trzech córek: dziewięciolatki i dziesięciolatki (każda w innej podstawówce) oraz 17-letniej uczennicy technikum.

Monika, przedsiębiorczyni wiosną umordowana łączeniem nauczania zdalnego z próbą ratowania swojego gastronomicznego biznesu, najpierw ucieszyła się z zapowiedzi, że od września dziewczyny mają wrócić do szkół. Ale z czasem jej entuzjazm opadał. Nie chodzi nawet o to, że bardzo boi się covidu, bo w kwestii faktycznego niebezpieczeństwa koronawirusa, przyznaje, w głowie ma całkowity mętlik. Niemal pewna jest natomiast, że i ją, i szkoły już wkrótce czeka organizacyjny zamęt. – Jeśli dobrze rozumiem, dyrekcja szkoły może kazać mi zabrać dziecko do domu, jeśli choćby dwa razy kichnie. Nie wyobrażam sobie tego – wzdycha.

Niech już idą do szkoły

Postawy rodziców u progu września można – w uproszczeniu – podzielić na trzy główne grupy: tych, którzy nade wszystko wyczekują otwarcia szkół, a obawy nauczycieli oraz wytyczne dotyczące bezpieczeństwa uważają za przesadne; tych, którzy uważają wytyczne za niewystarczające i woleliby odsunąć posyłanie dzieci do szkół pracujących stacjonarnie, i – to najliczniejsza grupa – zagubionych, jak Monika, którzy z jednej strony są przekonani, że dzieci powinny do szkół pójść, temu przekonaniu towarzyszą jednak pytania i wątpliwości, których systematycznie przybywa.

Reklama