Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Kary dla uczniów za strajk? MEN się „samozaorał”

Protest aborcyjny w Częstochowie Protest aborcyjny w Częstochowie Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Nic nie wiemy, nic nie słyszeliśmy, nie było skarg. Czego nie ma na piśmie, tego nie ma, można iść w zaparte – tłumaczy dyrektorka szkoły średniej w woj. lubelskim.

„Wyciągniemy konsekwencje, ale nie wiemy, wobec kogo” – tak można skwitować sekwencję komunikatów MEN dotyczących zaangażowania części nauczycieli w akcje protestu po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.

„Jeśli potwierdzi się, że nauczyciele namawiali...”

Tuż po północy służby prasowe resortu, m.in. za pośrednictwem fanpejdża na Facebooku, rozesłały wiadomość: „Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje. Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie, czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół. Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób”.

Kilka godzin później cytowany komunikat trafił także do dziennikarskich skrzynek mailowych. Z dopisanym akapitem: „W przestrzeni medialnej pojawiły się nieprawdziwe informacje o rzekomym zbieraniu nazwisk uczniów czy nauczycieli biorących udział w protestach. Dementujemy. Nie ma mowy o zbieraniu jakichkolwiek nazwisk. Bezpieczeństwo uczniów jest dla nas najważniejsze. W związku z tym sprawdzamy, jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach, i interweniujemy, kiedy zachodzi taka potrzeba”.

Informacje o przekazanym kuratorom przez MEN poleceniu zbierania danych ze szkół na temat „sytuacji związanej z manifestacjami z udziałem uczniów, nauczycieli i dyrektorów” i skany dokumentów z przeznaczonymi do tego tabelkami opublikował w mediach społecznościowych poseł Bartosz Arłukowicz. Uzyskane informacje miały być omawiane na wideokonferencji z udziałem kierownictwa MEN.

Władza MEN jest ograniczona

Komentując te plany, pytani przez nas dyrektorzy i nauczyciele – choć w większości wzburzeni – odpowiadali, najłagodniej rzecz ujmując, że władze nie mogą im nic zrobić. – Mogą najwyżej zapytać, czy coś wiemy. Czy słyszeliśmy, czy ktoś się skarżył? Ale my odpowiemy, że NIC nie wiemy, nie słyszeliśmy, nie było skarg. Czego nie ma na piśmie, tego nie ma, można iść w zaparte – tłumaczy dyrektorka szkoły średniej w woj. lubelskim.

Kłopot mieliby nawet co gorliwsi i bardziej chętni do współpracy z kuratoriami i resortem dyrektorzy. O tym, że tacy są, wiadomo choćby z ubiegłotygodniowych doniesień o sankcjach wyciąganych wobec uczniów popierających protest na poziomie niektórych szkół, w szczególności katolickich. Przy obecnych regulacjach nie można jednak przekazać żadnej instytucji danych osobowych nauczycieli bez ich zgody, tym bardziej nie można przekazać danych uczniów. Ostatecznie, jak z kolei zwraca uwagę Związek Nauczycielstwa Polskiego, minister edukacji nie ma też prawnych możliwości nakładania kar dyscyplinarnych, porządkowych oraz jakichkolwiek innych form odpowiedzialności na nauczycieli, dyrektorów i pracowników oświaty. Ani tym bardziej na uczniów.

W języku młodzieży o podobnych wystąpieniach jak dzisiejsze MEN mówi się: „samozaoranie”. W języku dorosłych: „warto najpierw pomyśleć i sprawdzić, potem mówić”. A tym bardziej pisać. Zrozumienie tej prostej zasady zaczyna się jawić jako zasadniczy kłopot funkcjonowania Ministerstwa Edukacji Narodowej pod nowym kierownictwem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną