„Nam chodzi o militaryzację polskiego narodu”, „Chrystus wodzem – Chrystus królem”, „Mamy prawo używać siły fizycznej” – to cytaty z wypowiedzi Roberta Bąkiewicza, prezesa organizacji pożytku publicznego (sic!) o nazwie Stowarzyszenie Marsz Niepodległości oraz drugiego o nazwie Stowarzyszenie Roty Niepodległości.
Marsz Niepodległości ma już swoją „Straż”, czyli bojówki, które m.in. widzieliśmy stojące wraz z policją pod kościołami, aby nie dopuszczać w ich pobliże demonstrantów. Złowrogi to widok: policja nie reaguje, gdy tuż przy nich Bąkiewicz z kolegami zrzucają ze schodów kościoła strajkującą kobietę. Od razu wiadomo, kto tu rządzi i z kim trzyma władza. To jednak tylko pierwszy etap zapowiadanej „militaryzacji”. Teraz bowiem powstaje, pod egidą owych Rot Niepodległości, liczna „Straż Narodowa”, na którą w ciągu miesiąca na portalu zrzutka.pl zebrano 340 tys. zł (jedenastokrotnie więcej niż zadeklarowana kwota docelowa).
Bąkiewicz w Sejmie? Prawie pewne
Boję się Roberta Bąkiewicza. Nie osobiście – chociaż na tzw. Marszu Niepodległości 11 listopada 2019 r. ogłosił mnie wrogiem Polski – lecz politycznie. Boję się, że ten faszysta i antysemita, piszący o Facebooku „pejsbook” i maszerujący w pochodach ryczących: „a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”, za kilka lat będzie posłem, a jego bojówki będą panoszyć się po ulicach i zastraszać ludzi, tak jak to było z bojówkami ONR w latach 30.