Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Nie dialog, a rozmowa. Jak ułożyć polsko-ukraińskie relacje?

Ukraiński Dom w Przemyślu Ukraiński Dom w Przemyślu Narodnyj Dim / Facebook
Co się dzieje między Domem Ukraińskim w Przemyśle a Kołem Gospodyń w Nienadowej? Spotykają się. Ale nie po to, żeby dywagować o winie i karze. Spotykają się po prostu.

Wśród laureatów nagrody Super Samorząd 2020 jest Koło Gospodyń Wiejskich w Nienadowej i wójt gminy Dubiecko. Fundacja Batorego, która przyznaje nagrodę od 2011 r., doceniła ich za dialog polsko-ukraiński. Inicjatorkami działań były dwie kobiety: Polka i Ukrainka. Rozmawiamy z Katarzyną Komar-Macyńską, kulturoznawczynią i dziennikarką, działaczką Ukraińskiego Domu w Przemyślu, oraz Joanną Lupas-Rutkowską, nauczycielką, autorką książek z zakresu literatury, działaczką Koła Gospodyń Wiejskich w Nienadowej.

Czytaj też: Dlaczego stoimy plecami do Ukrainy?

Koło pogardy się zamyka

ANNA DĄBROWSKA: Czy musimy dialogować?
KATARZYNA KOMAR-MACYŃSKA: Dialog nie jest dla mnie obciążonym słowem. Nie jest też wyzwaniem. Jestem gotowa rozmawiać z każdym. Z założenia z każdym. Chyba że czuję, ze ktoś mną gardzi. Wtedy się blokuję.

Kiedy pytam o polsko-ukraiński dialog, zawsze pojawia się kwestia pogardy.
Polsko-ukraiński dialog jest w dużej mierze zawłaszczony przez ludzi, którzy ze względu na swoją pozycję gardzą takimi maluczkimi jak ja. Piszą listy, przemawiają, debatują... To nie jest rozmowa i to nie jest sytuacja, która otwiera przestrzeń. To tylko polityczne gry. Twórcy tych gier – politycy – to także ci, którymi społeczeństwo gardzi. Koło pogardy się zamyka.

No więc musimy dialogować?
Dialogi są w książkach, więc chyba wolałabym rozmawiać. W tym kraju bardzo mało się rozmawia, zwłaszcza jeśli nie łączą nas poglądy.

Więc jak?
Znajdź coś, co jest z tym drugim wspólne. To na pewno gdzieś jest.

Czytaj też:

  • II wojna światowa
  • samorząd
  • Ukraina
  • wieś
  • Wołyń
  • Reklama