Kiedy prof. Andrzej Horban, szef doradców epidemicznych premiera, zapowiedział wstrzymanie szczepień nauczycieli, ucieszyłem się. Naprawdę są w Polsce ludzie bardziej potrzebujący szczepionek przeciwko covid-19 niż nauczyciele. Szczególnie teraz, gdy nauczanie jest prowadzone online i właściwie nie ma szans na powrót starszych uczniów do szkół przed wakacjami. W takiej sytuacji lepiej najpierw zaszczepić seniorów, choćby wszystkich emerytów, a dopiero potem nauczycieli, którzy nie uczą stacjonarnie. Byłoby to działanie bardziej humanitarne.
Jednak minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnił, że szczepienia nauczycieli będą kontynuowane. Seniorzy, dla których zabrakło szczepionek, muszą poczekać. W mojej rodzinie jestem pierwszym człowiekiem, który dostał szczepionkę. Z kwitkiem została odesłana teściowa, emerytka, a ja, młodszy od niej o wiele lat, zostałem zaszczepiony. Wszystko przez to, że jestem nauczycielem. Wygląda na to, że szczepienie seniorów zostało spowolnione, ponieważ nauczyciele wepchnęli się przed nich. Tak to przynajmniej odbierają starsi ludzie.
Szczepienia w „okienku”
Spodziewałem się, że nauczyciele z mojej szkoły będą szczepieni w marcu. Jednak dyrektorka stanęła na głowie – tak wszyscy mówią – aby wepchnąć nas w pierwszy możliwy termin. Jeszcze w lutym. Dowiedziałem się o tym z dnia na dzień. Jutro o godzinie 12 mam stawić się w przychodni studenckiej i w czasie „okienka” (45-minutowa przerwa między lekcjami) przyjąć szczepionkę, a potem wrócić do domu i prowadzić zdalnie kolejne lekcje.