Najnowszy projekt legislacyjny Fundacji PRO – Prawo do życia zebrał wymagane do rejestracji komitetu ustawodawczego tysiąc podpisów. Żeby wszedł pod obrady Sejmu, przeciwnicy wyboru potrzebuję ich jeszcze trochę ponad 100 tys. Równolegle obywatelską akcję ustawodawczą prowadzi Lewica przy współpracy Strajku Kobiet celem zliberalizowania przepisów aborcyjnych pod hasłem „Legalna aborcja. Bez kompromisów”. Już trzeci raz pod rządami konserwatywnej większości w agendzie sejmowej zderzą się dwa skrajnie różne projekty regulacji obszaru praw reprodukcyjnych.
Kara za aborcję jak za morderstwo
Projekt Fundacji PRO ma na celu nowelizację zapisów kodeksu karnego i kodeksu postępowania karnego. Rzekomo chodzi o „zrównanie ochrony prawnej życia człowieka przed narodzeniem” z ochroną życia narodzonych obywateli. W praktyce plan ten wygląda dość dziwnie i z równością zdaje się mieć niewiele wspólnego. Przede wszystkim w przeciwieństwie do zabójstwa „aborcja nie jest i w świetle proponowanych przepisów nie będzie przestępstwem ściganym z urzędu. (…) Żeby wszcząć postępowanie wyjaśniające, a później śledztwo, musi zachodzić podejrzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa, tzn. np. muszą znaleźć się świadkowie, którzy poinformują o tym, że kobieta zamierzała dokonać aborcji” – czytamy w sekcji FAQ na stronie poświęconej projektowi.
Całe to karanie też zresztą nie jest takie pewne, gdyż: „Co do zasady za dokonanie aborcji, czyli za pozbawienie życia człowieka przed narodzeniem, proponowana ustawa przewiduje kary analogiczne do tych za pozbawienie życia każdego innego człowieka.