Dla ministra zdrowia Adama Niedzielskiego onkologia pozostaje zieloną wyspą. Użył tego określenia po raz pierwszy w marcu tego roku, kiedy do Polski nadeszła trzecia fala epidemii koronawirusa, i powtórzył w piątek, pytany o trudną sytuację chorych na raka.
To lekarze zaalarmowali media niebywałą kumulacją pacjentów, którzy niczym tsunami zaczęli szturmować ich oddziały. Medycy ci twierdzą, że wyobrażenie ministra o zielonej wyspie jest całkowicie mylne. – Wcale tej wyspy nie widać, bo jest dotknięta kataklizmem w równym stopniu co cała ochrona zdrowia – mówił wieczorem w TVN24 prof. Cezary Szczylik, dodając, że katastrofa odroczona w czasie była przecież do przewidzenia.
Czytaj też: Covid nie wstrzymuje raka, onkologię – owszem
Rak, czyli choroba, której się nie „zalecza”
Już wielokrotnie pisaliśmy o tym, jak mocno epidemia covid skomplikowała życie chorym, którzy przez ponad rok nie mogli dostać się do szpitali. Zresztą nie jest tak, że teraz już wszędzie mogą – decyzja o odmrożeniu oddziałów, za sprawą której można już przyjmować pacjentów na planowe zabiegi zgodne z ich profilem, w praktyce w wielu miejscach natrafia na brak personelu. Jeśli brakuje anestezjologów, którzy przez ostatnie tygodnie pełnili ciągłe dyżury przy respiratorach i teraz chcieliby spędzić trochę czasu na zasłużonych urlopach lub nadal są niezbędni na oddziałach covidowych, to nie będzie miał kto znieczulać innych chorych do operacji lub zabiegów ambulatoryjnych.