Decyzja środowiskowa, która miała umożliwić wydanie koncesji dla nowej kopalni w Złoczewie, została przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (GDOŚ) uchylona parę dni temu, a poprzedziły ją lata poważnych dyskusji. Najpierw pozytywną decyzję, na wniosek Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), wydała w 2018 r. łódzka Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Później odwołała się od niej właśnie do GDOŚ fundacja Greenpeace Polska. GDOŚ zaś stwierdził, że na podstawie przedłożonego przez PGE raportu o planowanej inwestycji nie da się przeprowadzić Oceny Oddziaływania na Środowisko (OOŚ) w zakresie określonym w ustawie. W praktyce oznacza to, że PGE nie ma już szans na stworzenie odkrywki w Złoczewie, bo w toku postępowania administracyjnego decyzja GDOŚ jest ostateczna.
Przykład Złoczewa dowodzi, że nawet w starciu z wielkim koncernem węglowym obywatele mają narzędzia, by stanowić o sobie i swojej własności. To budujące, że w Polsce nadal funkcjonują struktury demokratyczne, na które można liczyć.
Czytaj też: Czy największe śląskie kopalnie podzielą los Turowa?
Kopalnie oddziałują
Niestety zapisy dotyczące takich narzędzi jak OOŚ bardzo się zmieniały się w ostatnich latach. W 2018 r. Polska przyjęła nowelizację ustawy o OOŚ, która umożliwiała przedłużenie koncesji na wydobycie węgla bez wymaganej do tej pory ponownej oceny oddziaływania na środowisko. W przypadku kopalń węgla brunatnego przepis pozwalał przedłużyć koncesję maksymalnie o sześć lat, natomiast w przypadku kopalń węgla kamiennego w ogóle nie ustalono limitu czasowego!