Pytanie o to, czyim rzecznikiem faktycznie jest Mikołaj Pawlak, pełniący funkcję Rzecznika Praw Dziecka, powraca w zasadzie przy każdym jego publicznym wystąpieniu. Umieszczona na stronie internetowej urzędu notatka pt. „Kryzys migracyjny – ustalenia Rzecznika Praw Dziecka” zmusza po raz kolejny do refleksji nad tą kwestią.
Sytuacja na granicy? „Wszystko OK”
Mikołaj Pawlak, po wielodniowym publicznym wywoływaniu go do wzięcia w obronę najmłodszych uchodźców tułających się w rejonie polsko-białoruskiej granicy, postanowił objechać ten teren. Jak dowiadujemy się ze wspomnianej notatki, problem wykorzystywania dzieci w konflikcie migracyjnym był mu znany już wcześniej. Przedstawiał go na forum międzynarodowym w Atenach, w trakcie spotkania rzeczników praw dziecka z całej Europy, jeszcze przed objazdem granicy. Tylko w Polsce nie uznał za stosowne dotychczas zabrać głosu.
Niemniej wizyta na Podlasiu, w komendzie Straży Granicznej, w ośrodkach dla cudzoziemców oraz rozmowy z funkcjonariuszami utwierdziły go w przekonaniu, że u nas wszystko jest OK. „Rodziny z dziećmi, które przedostaną się na terytorium Polski i poproszą o objęcie ich procedurą ochrony międzynarodowej, są kierowane do ośrodków dla cudzoziemców, gdzie czekają na decyzje Urzędu ds. Cudzoziemców” – czytamy w stanowisku na stronie biura RPD. Możemy się zapoznać z bardziej szczegółowym opisem tego przykładnego działania, tyle że w kilku momentach opis ten jest, delikatnie mówiąc, sprzeczny wewnętrznie lub sprzeczny z danymi z innych źródeł.