Po dniu zadusznym na cmentarzu w Ćwiklicach k. Pszczyny wbito w grób krzyż z tabliczką:
Izabela 21-07-1981 – 22-09-2021
Leon 22-09-2021
Była biała trumna i maleńka trumienka, choć ludzie szeptali, iż godziłoby się, aby matka przytulała dziecko do siebie.
Pierwsza data jest wstrząsającą, nie do opisania tragedią, która dotknęła rodzinę 30-letniej Izabeli S., jej mamę i babcię, męża, dziewięcioletnią córeczkę. W takim wieku, i jeszcze w środku takiej radości życia, się nie umiera.
Jest i druga data, szczególnie widoczna w tych naszych ostatnich dniach cmentarnych wędrówek. Chwila życia. Jaka chwila? Sekundy, minuty… A może żadna z tych wartości. Bo dziecko – płód – było martwe, bo zmarło w momencie porodu albo tuż po... To nieprawda, że Bóg dał i Bóg wziął. Jeżeli w ogóle jest, to nie ma z taką śmiercią nic wspólnego.
Jeżeli byliście na swoich cmentarzach, a pamiętacie je z wcześniejszych lat, to zauważyliście nieobecność albo szczątki obecności grobków z jedną datą – jak u Leonka. Co się za tą datą kryło, to może opowiedzieć tylko nasza mroczna katolicka dusza. W konfesjonale. Choć niektóre dzieci jednego dnia dostały wielkie pomniki z jeszcze większymi epitafiami. Czy w ten sposób oczyszczamy się z grzechów za nienarodzonych?
Umarło, a potem umarła pani Iza
22 września przed godz. 9 do szpitala w Pszczynie przywieziono Izabelę S. w 22. tygodniu ciąży. Ciąży prowadzonej prywatnie przez dyrektora tej placówki. Podkreślam to, choć wiem, że ryk antyaborcyjnego szaleństwa najpewniej spadnie na lekarzy.