Minister Mariusz Błaszczak wychwala żołnierzy, którzy we wtorek 16 listopada w Wiejkach (5 km od granicy z Białorusią) w brutalny sposób zatrzymali i przeszukali trójkę fotoreporterów z „Gazety Wyborczej”, Europejskiej Agencji Fotograficznej i „New York Timesa”. Nie zganił, nie przeprosił, lecz pochwalił. Taki jest stan ducha i takie jest morale władzy, bez skrupułów znęcającej się nad uchodźcami, a swoje służby, które potrafią po kilkanaście razy przegnać wycieńczonych ludzi z powrotem do lasu, nakazującej nazywać bohaterami.
Cynicznie nadużywany patos ma zakneblować usta uczciwym ludziom, domagającym się ludzkiego traktowania ofiar nadgranicznej tragedii, z niebywałą konsekwencją odgrywanej, w zgodnej współpracy, przez Kaczyńskiego i Łukaszenkę. Na nic to – szantażowi moralnemu się nie poddamy, a zmarłych z wycieńczenia uchodźców, których nie przewieziono do odpowiednich ośrodków i nie udzielono im pomocy, choć znaleźli się w rękach polskich żołnierzy, nie przestaniemy uważać za ofiary polskiego rządu. Przyjdzie czas na śledztwo, które wykaże, kto i w jakich okolicznościach poniewierał tymi, którzy ksenofobiczną politykę władzy PiS musieli przypłacić życiem.
Kryzys na granicy. Sztuka niezadawania pytań
Rząd kpi sobie z konstytucji, wprowadzając ustawą stan równoważny z nadzwyczajnym, który już się skończył i którego nie można przedłużać.