JOANNA CIEŚLA: Spotkałam się z pomysłem na antyrządowy protest w oświacie pod szyldem „Wolna szkoła”: nauczyciele gremialnie przestają realizować podstawę programową. Przy okazji powstaje z tego wytchnienie dla uczniów przygwożdżonych galopadą tematów i sprawdzianów między jedną kwarantanną a drugą.
ZOFIA GRUDZIŃSKA: Pomysł świetny, ale niewykonalny.
Uczniowie chcą się uczyć, ale mają trudności
Dlaczego?
Najpierw powiem, dlaczego świetny. Świetny dlatego, że i tak w trakcie edukacji online czy hybrydowej, mimo pozornego odhaczania kolejnych tematów, uczniowie, jak się okazuje w dłuższym okresie, przyswajają znacznie mniej treści niż teoretycznie powinni. Zwracają na to uwagę zwłaszcza nauczyciele przedmiotów ścisłych. W Społecznym Liceum Startowa w Warszawie, gdzie pracuję, wielu z nich rozpoczęło rok szkolny od „rozpoznawczych” sprawdzianów z treści realizowanych w poprzednim roku. I choć u nas nie ma założenia, żeby pędzić z materiałem, tylko dokłada się starań, by dać uczniom czas na jego zrozumienie i przyswojenie, na sprawdzianach z matematyki większość wyników była poniżej 40 proc. Wiedza i umiejętności, kolokwialnie mówiąc, nie ułożyły się w głowie. Mam teorię, że jest to spowodowane czynnikami psychologicznymi.
To znaczy?
Chodzi ogólnie o „nienormalność sytuacji”, która sprawia, że mózg słabiej skupia się na zadaniu do wykonania, bo musi sobie radzić z nietypowymi okolicznościami. Dalej: izolacja, lęk – mniejszy lub większy – plus zaburzenia życia rodzinnego. Wszystko to sprawia, że mózg nie pracuje harmonijnie ani tak wydajnie jak zwykle.