Nie słyszałem na własne uszy, co śpiewano na studniówce w mojej szkole, gdyż nie byłem. Nauczyciele, którzy byli, opowiadali, że na parkiecie królowali Mata i Cypis. Jakie konkretnie utwory puszczano, nie pytałem.
Kiedy jednak wybuchła afera z licealistami z Elbląga, którzy na swoim balu śpiewali wulgarne teksty przeciwko PiS, zacząłem dopytywać, jakie teksty można było usłyszeć u nas. A jak można było usłyszeć, to i pewnie zaśpiewać. Dowiedziałem się, że akustyka na sali była bardzo słaba. Jeden wielki huk i tyle. Żaden nauczyciel nie zrozumiał, co nasza młodzież śpiewała.
Młodzież śpiewa: „j...ć PiS!”
W Elblągu akustyka musiała być lepsza, skoro usłyszano, że młodzież śpiewa: „j...ć PiS!”. Teraz dyrektor liceum stara się ukarać wszystkich jak popadnie, bo dobrze wie, że w przeciwnym razie jego kariera wisi na włosku. Kurator może bowiem go odwołać.
Zapytałem dzisiaj uczniów, jaki utwór Cypisa mi polecają. Dowiedziałem się, że żaden nie jest dla mnie. On jest dla młodzieży, która nienawidzi PiS. Nie powinienem tego słuchać. A wy słuchacie? Każdy słucha, panie profesorze. Nie drążyłem tematu, co to oznacza. Czy każdy nienawidzi „sami wiecie kogo”. Za moich czasów licealnych nauczycielka zwróciła uwagę, że śpiewamy „chcemy bić ZOMO”, i stwierdziła, że nie powinniśmy słuchać Perfectu. Ale dlaczego, pani profesor? Nie chciała z nami rozmawiać. Nie, bo nie.
Kiedy zagadałem inną grupę o Cypisa i Matę – niech mi przybliżą artystów – okazało się, że moi uczniowie są znawcami.