Niewiele trzeba, aby kuratorzy oświaty zdobyli władzę, o jakiej nie śniło się ich poprzednikom. Niektórzy już się zachowują, jakby autorytarnie rządzili szkołami. Zakazują uczniom chodzenia do teatru na inscenizację Mickiewiczowskich „Dziadów”, ponieważ uważają, że jest nieprawomyślna. Wpisują legalnie działające organizacje społeczne na czarną listę, zabraniając im dostępu do szkół. Jedną ręką już trzymają dyrektorów mocno za twarz. Żeby trzymali obiema, potrzebny jest podpis Andrzeja Dudy pod ustawą lex Czarnek. Niewiele zatem brakuje.
Czarnek przekona prezydenta?
Prezydent spotkał się dziś z ministrem edukacji, aby wysłuchać jego argumentów. Dlaczego kurator powinien otrzymać pełnię władzy nad szkołami? Dlaczego powinien decydować za rodziców, jaka organizacja może wejść na lekcję i porozmawiać z ich dziećmi? Dlaczego dyrektor powinien powiadamiać kuratora na dwa miesiące wcześniej, kogo chce gościć szkoła? A jeśli tego nie dopilnuje i się potem nie pokaja, obiecując, iż nigdy więcej nie spróbuje sam decydować o funkcjonowaniu placówki, to kurator będzie mógł go odwołać wręcz natychmiast. Jak Czarnek przekona prezydenta, że kurator powinien rządzić, a dyrektor jedynie wykonywać jego polecenia? Chciałbym to wiedzieć.
Poznałem osobiście kilku kuratorów oświaty. Jednego gościłem w swojej szkole, drugi przypinał mi medal i gratulował sukcesów, trzeciego wiozłem samochodem z drugiego końca kraju z jakiejś konferencji pedagogicznej, z czwartym piłem kawę na rocznicowej uroczystości.