Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Nie-Ukraińcy z Ukrainy. Ostatni w kolejce do pomocy

Przejście graniczne w Medyce Przejście graniczne w Medyce Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Osoby z Afryki i Azji, które tak jak Ukraińcy uciekają przed wojną, są w jeszcze trudniejszej sytuacji niż rdzenni mieszkańcy. W kolejce do pomocy – w sensie metaforycznym i bardzo dosłownym – są ustawiane na końcu.

Medyka, polsko-ukraińskie przejście graniczne, czwarty dzień wojny. Kilkunastuosobowa grupa studentów z Afryki czeka w kolejce do Polski. Tak jak pozostali uciekają przed wojną w Ukrainie, gdzie spędzili kilka lat życia. Gdy tylko docierają przed oblicze ukraińskiego strażnika granicznego, są cofani na koniec kolejki. Powód? Funkcjonariusz wskazuje na ukraińskie kobiety z dziećmi, które jego zdaniem powinny przejść przed obcokrajowcami. Studenci wracają na koniec, a gdy ponownie docierają do pogranicznika, sytuacja się powtarza. Znowu i znowu. Po kilkunastu próbach wreszcie przechodzą. Mogą mówić o szczęściu, bo nie zażądano od nich łapówki.

Warszawa, Dworzec Zachodni, trzeci dzień wojny. W hali głównej tłoczno – z jednej strony uchodźcy z Ukrainy, z drugiej ludzie deklarujący pomoc. Znajdują się i tacy gotowi kogoś przenocować – mają to napisane cyrylicą na kartonach. Gotowość znika, gdy widzą przed sobą czarnoskórych studentów uciekających przed tą samą wojną co reszta. „Przyjechaliśmy po matkę z dzieckiem, nie po młode byczki” – mówią.

To tylko dwie spośród dziesiątek sytuacji z ostatnich dni, których świadkami byli albo o których dowiedzieli się działacze organizacji pozarządowych pomagających uchodźcom. – Pół godziny temu dostaliśmy kolejny niepokojący sygnał, tym razem ze stołecznego punktu informacyjnego dla uchodźców, gdzie wyproszono obywatela Afryki na koniec kolejki. Podobno z powodu priorytetowego traktowania obywateli Ukrainy – mówi Krzysztof Jarymowicz, prezes Fundacji dla Wolności.

Reklama