Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Operacja „PESEL”. Uchodźcy przed urzędami, rząd nie dostarczył sprzętu

Kolejka do punktu fotograficznego naprzeciwko urzędu dzielnicy Bielany Kolejka do punktu fotograficznego naprzeciwko urzędu dzielnicy Bielany Norbert Frątczak / Polityka
Pierwszego dnia operacji „PESEL” uchodźczynie z Ukrainy wraz z dziećmi ustawiły się przed urzędami w całej Polsce. Będą czekać dłużej, bo sprzęt potrzebny do ich obsłużenia „utknął na lotnisku w Berlinie”.

Środa – pierwszy dzień wydawania numerów PESEL uchodźcom z Ukrainy. W olsztyńskim urzędzie w godzinę wydano numery do kolejki na cały tydzień, donosi portal samorządowy. Kolejne będą wydawane w poniedziałek. Ukrainki obsługiwane są tylko przy dwóch stanowiskach, bo MSWiA nie dostarczyło sprzętu do pobierania danych. W Zakopanem, jak podaje portal wnp.pl, kolejek nie ma, bo uchodźczynie są umawiane telefonicznie na konkretny dzień i godzinę. W Nowym Sączu też można zadzwonić, ale przed urzędem i tak ustawili się chętni.

Czytaj też: Berlin jak Warszawa. Niemieckie dworce sobie nie radzą

Sprzęt utknął w Berlinie

W Warszawie, gdzie do obsłużenia jest 300 tys. osób, ludzie stanęli przed urzędami jeszcze przed ich otwarciem. Na Woli, jednej z dzielnic, punkt obsługi Ukraińców wyznaczono przy tylnym wejściu, przy bramie. Przez nią podawane są czyste formularze, wypełniane i oddawane ochroniarzom, którzy następnie przepuszczają po kilka osób wzywanych po imieniu – opisuje stołeczna „Wyborcza”. Na Mokotowie formularze skończyły się o godz. 9.

Przed urzędem na Bielanach kolejki nie ma. Jest za to do punktu fotograficznego, w kiosku znajdującym się naprzeciwko. Władze dzielnicy zrobiły co mogły, żeby rozładować ruch. Zdjęcia do dokumentów robione są też w urzędowej restauracji. – Chcieliśmy też otworzyć dwa zewnętrzne punkty obsługi niedaleko ośrodków, w których zakwaterowani są nasi uchodźcy, ale nie mogliśmy, bo rząd nie dostarczył nam czytników linii papilarnych. Podobno utknęły na lotnisku w Berlinie – mówi „Polityce” burmistrz dzielnicy Grzegorz Pietruczuk. – Z tego samego powodu nie mogliśmy uruchomić punktu mobilnego – samochodu z formularzami i sprzętem, który jeździłby do miejsc zakwaterowania, tak by kobiety z dziećmi nie musiały się fatygować do urzędu – dodaje.

Efekt? Numerki do obsługi na cały dzień rozeszły się w kilkanaście minut.

Czytaj też: Historyczna ustawa o pomocy i dwie twarze Polski

Rząd się pospieszył

Brak sprzętu dezorganizuje pracę wielu urzędów w całej Polsce. Co ciekawe, rząd chciał, by numery PESEL były wydawane uchodźcom już od poniedziałku. Tak zapowiadał wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, ale samorządowcy wyprosili, żeby przesunąć akcję na środę. W ten sposób kupili sobie dwa dodatkowe dni przygotowań do tego arcytrudnego logistycznie przedsięwzięcia.

A że było się do czego przygotować, pokazują liczby. W całej Polsce jest już 1,8 mln uchodźców z Ukrainy. A będzie jeszcze więcej, bo każdego dnia granicę przekracza blisko 100 tys. kolejnych. Nic dziwnego, że ambasador Ukrainy zaapelował do rodaków, by starali się nie gromadzić w placówkach od pierwszego dnia. Nie wiadomo, ilu z nich posłuchało.

Szczególnie że numer PESEL jest dla uchodźców podstawą do uzyskania świadczeń społecznych i pełnej opieki zdrowotnej (o czym zresztą przypomniało 750 tys. ulotek po ukraińsku rozesłanych do urzędów gmin i punktów recepcyjnych). I łatwiejszego zatrudnienia.

Czy od ludzi, którzy uciekli przed wojną do obcego kraju, można oczekiwać cierpliwości?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną