Społeczeństwo

Lepiej już było. Polska znów największym homofobem UE

Polska znów okazała się największym homofobem Unii Europejskiej. Polska znów okazała się największym homofobem Unii Europejskiej. Raphael Renter / Unsplash
PiS udało się skutecznie spetryfikować homo- i transfobię – wynika z nowego rankingu ILGA Europe. Choć rządzący lubią dystansować się od polityki Rosji, w tej kwestii niebezpiecznie się do niej zbliżają.

To trzeci rok, gdy zajmujemy ostatnie miejsce wśród krajów Unii, i drugi, gdy osiągamy w badaniu sytuacji prawnej osób LGBT+ wstydliwych 13 proc. W tegorocznej edycji uplasowaliśmy się na 43. pozycji (ex aequo z Monako) na 49. Mniej praw tęczowa społeczność ma jedynie w Białorusi, Rosji, Armenii, Turcji i Azerbejdżanie.

Stoimy w miejscu – komentuje Cecylia Jakubczak z Kampanii Przeciw Homofobii. – W ostatnich 12 miesiącach nie zadziało się nic; w kontekście zmian w prawie i równouprawnienia nie zrobiliśmy najmniejszego kroku naprzód. Niewykluczone jednak, że w nadchodzącym roku czeka nas dokręcanie śruby.

LGBT. Lepiej już było

Przed nami kampanijny dwutakt. Jeżeli nie dojdzie do – coraz śmielej dyskutowanych w sejmowych kuluarach – przyspieszonych wyborów, nowy parlament wyłonimy jesienią, być może niemal równocześnie z władzami samorządowymi. – Obserwując, jak PiS prowadził kampanie w latach ubiegłych, zakładamy powrót do strategii kozła ofiarnego. „Zbroimy się”, bo być może przed nami kolejny maraton homo-, trans– i queerfobicznych inicjatyw ze strony czołowych polityków i polityczek – deklaruje działaczka.

Marną pociechę stanowi, że władza ograniczyła się w minionym roku do pohukiwań. Niewiele (jeśli cokolwiek) wynikło z podpisanej przez Andrzeja Dudę „Karty Rodziny”, która miała „chronić dzieci przed ideologią LGBT” i „zakazywać propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych”. Prezydent zawetował też „lex Czarnek”, ustawę, która de facto uniemożliwiłaby działalność w szkołach aktywistów, utrudniła dostęp do edukacji seksualnej i pomocy psychologicznej dla nieheteronormatywnej młodzieży. Tymczasem Bart Staszewski, autor performansu z tabliczkami „Strefa wolna od LGBT”, wygrywa kolejne procesy z samorządowcami skarżącymi go o naruszenie dóbr osobistych (ostatnio z gminą Niebylec), a sejmiki i rady miast wycofują się z dyskryminujących uchwał.

Ukraina na plus, Węgry na minus

Koronę równości niezmiennie (już po raz siódmy!) dzierży Malta (92 proc.), za którą uplasowały się Dania (74 proc.) i Belgia (72 proc.). Największą poprawę sytuacji prawnej osób LGBT+ widać w Łotwie (22 proc.), która wprowadziła do kodeksu karnego orientację psychoseksualną jako przesłankę chronioną. Rezultaty poprawiły także Islandia, Francja, Grecja, Słowacja, Litwa i Ukraina (19 proc.), która zniosła ograniczenia dotyczące oddawania krwi przez mężczyzn wchodzących w kontakty seksualne z innymi mężczyznami. Straciły natomiast Rumunia, której władze próbują nie dopuścić do organizacji parad równości, oraz Węgry – w związku z próbą przeforsowania w referendum zakazu „propagandy LGBT” i antyrównościowych ustaw.

Dotychczas badacze ILGA Europe analizowali prawodawstwo na sześciu poziomach (1. równość i zakaz dyskryminacji, 2. rodzina, 3. przestępstwa z nienawiści i mowa nienawiści, 4. wolności obywatelskie, 5. uzgodnienie płci i integralność cielesna, 6. prawo do azylu). W tym roku doszła kolejna kategoria: 7. integralność cielesna osób interpłciowych… Czyli właściwie jakich?

Literka I jak interpłciowi

Skrótowiec LGBT+ jest pojemny, a w „plusie” kryje się szereg literek reprezentujących kolejne społeczności przynależące do naszej tęczowej rodziny – wyjaśnia Jakubczak. – Pojęcie „interpłciowości” nie dotyczy orientacji psychoseksualnej czy tożsamości płciowej, ale osób o zróżnicowanych cechach płciowych. Ich głos staje się coraz bardziej słyszalny, w ostatnim roku osoby aktywistyczne powołały organizację Interakcje, która zajmuje się kształtowaniem pozytywnej reprezentacji, upowszechnianiem wiedzy i lobbowaniem za dostosowaniem polskiego prawa do zaleceń Unii Europejskiej (o których więcej zaraz).

Jak podnosi Łukasz Starzewski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, dzieci poniżej 16. roku życia są poddawane często niepotrzebnym, nieodwracalnym operacjom, choć nie są w stanie podjąć świadomej zgody na interwencję medyczną. W odpowiedzi na pytanie RPO o liczbę takich tzw. zabiegów normalizujących Ministerstwo Zdrowia ujawniło, że w 2021 r. sięgnęła ona 6808.

Tymczasem o ich zakazanie apelował Specjalny Sprawozdawca ONZ ds. tortur (w 2013 r.), a także Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (2017) oraz Parlament Europejski (2019). Odpowiedziały Malta, Portugalia i Niemcy, wprowadzając zakaz interwencji chirurgicznych do czasu osiągnięcia przez osoby interpłciowe wieku świadomej zgody. Polski ustawodawca zupełnie problemu nie dostrzega. – Polska zezwala dziś na tortury, które przynoszą tragiczne konsekwencje dla zdrowia fizycznego i psychicznego osób interpłciowych twierdzi Jakubczak.

Nie trzeba być „tęczowym rewolucjonistą”

Katalog problemów do rozwiązania tylko się poszerza, a Polska wciąż nie potrafi wydukać równościowego abecadła. – Jeżeli chcemy awansować w rankingu, w pierwszej kolejności należałoby wprowadzić do kodeksu karnego orientację psychoseksualną i tożsamość płciową jako jedne z chronionych przesłanek. Ich brak powoduje u sprawców poczucie bezkarności.

Za równie istotne aktywistka uważa regulację sytuacji dzieci z tęczowych rodzin oraz wprowadzenie równości małżeńskiej i zmian dotyczących procedury uzgodnienia płci. Czy trzeba być tęczowym rewolucjonistą, aby przepchnąć przez Sejm takie ustawy? – Rozmawiając o prawach osób LGBT+, rozmawiamy po prostu o prawach człowieka, o standardach państw demokratycznych. To jest podstawa, nie żadna „rewolucja” – cierpko zauważa Jakubczak.

Jeszcze dosadniejsza jest na swojej stronie Kampania Przeciw Homofobii. Jak czytamy w jej oświadczeniu: „Jeżeli nie chcemy być Rosją Unii Europejskiej, to natychmiast musimy podjąć działania na rzecz równouprawnienia osób LGBT+”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną