Szkoła jak areszt w wersji light. Ziobro z Czarnkiem zaprowadzą porządek
Dyrektorzy będą prowadzić dochodzenie oraz sądzić dzieci w drobniejszych sprawach (które nie są ścigane z urzędu), wyręczając w tym policjanta, prokuratora oraz sędziego. Będą mieć prawo do wydawania wyroków i wymierzania kar, mogą np. kazać myć korytarze, grabić liście czy sprzątać w salach lekcyjnych. Jak dyrektor zechce, może też kazać dzieciom czyścić toalety. Wszystko to w celu przeciwdziałania demoralizacji osób niepełnoletnich i wzmocnienia wychowawczej funkcji szkoły.
Szkoła niczym areszt
Zbigniew Ziobro może do swojego pomysłu przekonać ministra edukacji i nauki, ponieważ Przemysław Czarnek jest prawnikiem, nauczycielem akademickim, lecz nie wychowawcą. Rozumie więc, jak istotną rolę w resocjalizacji odgrywają kary, nie zna się zaś na wychowawczej metodzie „odejścia od karania”. Jako prawnik Czarnek uważa, że im szybciej i skuteczniej organy państwowe znajdą sprawcę przewinienia i wymierzą odpowiednią karę, tym większy skutek prewencyjny (odstraszanie potencjalnych sprawców podobnych czynów). Wzrasta też poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie, gdy wina nie pozostaje bez kary. Szkoła, gdy prawnicze myślenie zastąpi w niej kulturę pedagogiczną, stanie się przede wszystkim instytucją poprawczą, aresztem i więzieniem w wersji light. Społeczność uczniowska zostanie podzielona na „karanych” i „niekaranych”. Może trzeba będzie tę informację wpisywać dzieciom do dokumentów, poświadczać niekaralność bądź karalność ucznia?
Pomysł Ziobry, aby dyrektor szkoły wyręczał przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, może przekonać Czarnka, który choć jest ministrem edukacji, o pedagogice współczesnej ma mgliste pojęcie.