Po ciągnących się długo w środową noc obradach nad obywatelskim projektem ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych Sejm przyjął dziś wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Za odrzuceniem głosowało 265 posłanek i posłów, przeciw – 175, wstrzymały się cztery osoby, a sześć strategicznie opuściło salę (w głosowaniu kilka minut wcześniej brało udział 450 posłów, w sprawie aborcji wypowiedziały się mickiewiczowskie 444 osoby).
To, że PiS praktycznie jednogłośnie opowie się za odrzuceniem projektu, było wiadomo z góry. Wyłamała się tylko Monika Pawłowska, czyli transfer z Wiosny, dwójka posłów była nieobecna. Ciekawe było natomiast, jak będą głosowały partie opozycyjne. Bez niespodzianek dalsze prace nad projektem legalnej aborcji jednogłośnie poparły klub Lewica i koło PPS – Lewica złożyła też wniosek o niezwłoczne przejście do drugiego czytania, który wobec odrzucenia projektu w całości stał się bezprzedmiotowy. Z kolei cała Konfederacja zgodnie z oczekiwaniami zagłosowała za odrzuceniem projektu.
KO zaskoczyła, PSL zaryzykował
Zaskoczeniem była postawa Koalicji Obywatelskiej, która niemal w całości sprzeciwiła się odrzuceniu projektu. Za odrzuceniem tradycyjnie była jedynie posłanka Joanna Fabisiak, a z sali plenarnej strategicznie zniknęli Eugeniusz Czykwin (dawniej związany z SLD poseł będący poniekąd głosem mniejszości prawosławnej), Paweł Kowal i Paweł Poncyljusz. Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziała się też szóstka z ośmiorga posłów koła Polska 2050, czyli stronnictwa Szymona Hołowni (Hanna Gill-Piątek, Joanna Mucha, Paulina Hennig-Kloska, Michał Gramatyka, Mirosław Suchoń i Tomasz Zimoch). Dwóch, Paweł Zalewski i Wojciech Maksymowicz, przyłączyło się do wniosku o odrzucenie projektu.
Koalicja Polska, czyli PSL i satelici, niemal jednogłośnie opowiedziała się przeciwko projektowi, wstrzymał się Władysław Teofil Bartoszewski. Odrzucenie projektu poparła także dwójka posłów koła Kukiz ′15, ale sam Paweł Kukiz, który promuje obywatelskie projekty, był przeciw.
Biorąc pod uwagę, że według najnowszych sondaży za liberalizacją przepisów aborcyjnych jest w tej chwili 66 proc. społeczeństwa, w tym niemal 100 proc. osób w wieku 30–39 lat i dobre 60 proc. osób o dekadę młodszych, dziwić może nie tyle postawa PiS, ile właśnie mniejszych partii opozycyjnych.
Konserwatywny PSL okazał się jeszcze bardziej konserwatywny niż zwykle. Tyle że jako partia balansująca na progu wyborczym zagrał naprawdę ryzykownie – od wielu lat wiemy, że wieś zasadniczo nie popiera utrudniania ludziom życia w kwestiach reprodukcyjnych, a w kwestiach ekonomicznych ważnych dla rolników PSL nie ma wcale więcej do zaoferowania niż PiS. Jeśli więc ludowcy nie skorzystali z okazji, aby się choć trochę odróżnić od tej partii, może to ich kosztować więcej, niż sobie obliczyli.
Kłopotliwy rozłam u Hołowni
Podobnie kłopotliwy może się okazać rozłam u Hołowni. Kwestia aborcji staje się w tej chwili punktem demarkacyjnym między nowoczesnością a reakcją. Drastycznie zmniejsza się grupa osób odpowiadających w sondażach, że „nie ma zdania”. To już nie jest ten czas – i to wreszcie zrozumiała Platforma pod naciskiem Donalda Tuska – że można być „za, a nawet przeciw”. Nie, jeśli aspiruje się do wykształconego miejskiego elektoratu, który – no właśnie – jeszcze niedawno był może odruchowo katolicki, ale dziś laicyzuje się na potęgę.
Brak jasnego przekazu Polski 2050 w sprawie aborcji, zwłaszcza w kontekście dokonujących się na naszych oczach procesów społecznych, to dowód nieprofesjonalizmu. Na razie dla Hołowni niegroźny, ale – pozwolę sobie wysnuć przewidywanie – potencjalnie bardzo kosztowny w wyborach, kiedy obywatele i obywatelki będą chcieli mieć w Sejmie reprezentantów, którzy nie przyłożą ręki do dalszego dręczenia kobiet.
I wreszcie: wielkie gratulacje dla Koalicji Obywatelskiej. Choć wstępnie partia zgłaszała chęć wnoszenia poprawek do projektu, realnie murem opowiedziała się za progresywnością społeczną i rzeczywiście okazała się obywatelska nie tylko z nazwy. To lekcja, którą formacja wyciągnęła późno, z punktu widzenia wielu kobiet w Polsce – o wiele za późno. Niemniej osiągnięcie dyscypliny w dzisiejszym głosowaniu świadczy na korzyść partii, która potrafi się rozwijać i odzyskać kontakt ze swoją wyborczą bazą.