Trudno powiedzieć, ile dokładnie będą liczyły klasy w szkołach ponadpodstawowych w nowym roku szkolnym. Na pewno będą liczniejsze niż obecnie. Ostrożnie mówi się o wzroście 10-procentowym (troje uczniów więcej na każdą klasę), a możliwy jest też wzrost 20-procentowy (sześcioro uczniów więcej). Na pewno nie przybędzie zespołów klasowych. Chodzi bowiem o to, aby za te same pieniądze szkoły obsłużyły znacznie większą liczbę dzieci.
Powody większej liczby uczniów w liceach i technikach są dwa. Po pierwsze, w naborze bierze udział półtora typowego rocznika absolwentów podstawówek (ci, którzy zaczęli edukację jako siedmiolatkowie, i ci, którzy poszli do klasy pierwszej rok wcześniej). Po drugie, do szkół średnich przyjdą też dzieci uchodźców. Chodzi zarówno o Ukraińców, którzy ukończyli podstawówkę w Polsce, jak i o tych, którzy do tej pory byli poza polskim systemem nauczania (korzystali ze zdalnej edukacji ukraińskiej). Nie wiadomo, ile osób zechce uczyć się w szkołach średnich. Należy liczyć się z tym, że znacznie więcej niż w tym roku.
Aby żadne polskie dziecko nie czuło się odepchnięte z powodu napływu Ukraińców, dyrektorom nakazano przyjmować po 33 osoby do klas pierwszych (o trzy osoby więcej niż zwykle). A jeśli i to nie wystarczy, dyrektorzy mogą jeszcze bardziej powiększać klasy. Bez względu jednak na ostateczną liczbę chętnych liczba zespołów nie może się zwiększyć, bo na to nie ma pieniędzy. Klasy pierwsze mogą więc być nawet 38–40-osobowe. Niejednemu uczniowi szczęka opadnie, gdy przyjdzie na pierwszą lekcję. Może nawet krzesła dla niego zabraknie.
Granice wytrzymałości szkoły
Licea i technika wyciągają wnioski z błędów,