Dobre licea mają dylemat: czy otwierać klasy biologiczno-chemiczne i matematyczno-fizyczne, których uczniowie mają potężne braki z przedmiotów wiodących, czy przywrócić do łask klasy humanistyczne, gdzie uczniowie nie wymagają specjalnej troski?
Nabór uzupełniający, który właśnie się rozpoczął (trwa od 3 sierpnia), służy właśnie temu, aby klasy były liczne, a szkoła miała pracowników. To naprawdę ważna sprawa.
W tym roku radość po ogłoszeniu wyników rekrutacji jakby mniejsza. Czy to na pewno dobra decyzja wybrać takie liceum, a nie inne? Będą się rodzice wahać do ostatniej chwili.
Uczyć się w szkole, która nie weszła do pięćsetki najlepszych placówek w Polsce? Kompletnie nieznanej? Co za wstyd! Przynajmniej teoretycznie. A na tym nie koniec problemów.
Trzy miesiące przed rekrutacją okazało się, że w wielu województwach ubędzie konkursów, które dawały dodatkowe punkty. Jest zamieszanie i rozczarowanie.
Wrogiem numer jeden są licea akademickie. W Polsce Uniwersyteckie LO z Torunia, a w Łodzi – Publiczne LO Politechniki Łódzkiej. O wymianie doświadczeń między najlepszymi szkołami nie może być mowy.
Żywa reakcja czytelników na mój artykuł „Liceum niekształcące” (POLITYKA 40) to dobra wiadomość; znamionuje, że Polacy nie są obojętni na rolę wykształcenia w dzisiejszym społeczeństwie.
W polskiej szkole średniej uczniowie już nie otrzymują wykształcenia ogólnego. Jesteśmy świadkami upadku intelektualnego kolejnych roczników młodych Polaków – pisze w dramatycznym tekście nauczycielka renomowanego liceum.
Opublikowany w POLITYCE (40) artykuł o fatalnej kondycji polskich ogólniaków, wywołał żywą dyskusję. Oto polemika minister edukacji Katarzyny Hall oraz wybrane z dyskusji (www.polityka.pl/debata) głosy naszych czytelników.
W polskiej szkole średniej, mylnie zwanej ogólnokształcącą, uczniowie już nie otrzymują wykształcenia ogólnego. Jesteśmy świadkami galopującego upadku intelektualnego kolejnych roczników młodych Polaków – pisze w pełnym goryczy tekście nauczycielka renomowanego liceum.