Katastrofy wiszą w powietrzu
Mapa wszystkich polskich trucicieli. Katastrofy wiszą w powietrzu
Wędkarze, którzy alarmowali władze o tysiącach martwych ryb na Odrze, dzwonili m.in. do Centrum Zarządzania Kryzysowego przy wojewodzie dolnośląskim, ale zostali odesłani z kwitkiem. Dziś wiemy, że Huta w Głogowie KGHM, która dokonuje tzw. zrzutów technologicznych do Odry, złożonych m.in. ze szkodliwych soli, przyznała, że 10 sierpnia na wieść o katastrofie wstrzymała kolejny zrzut. Dodając jednocześnie, że i tak w lipcu i sierpniu tego roku zrzuty „były minimalne w stosunku do tych z np. lipca 2021”. Przy okazji wyszło na jaw, że na samej Odrze jest prawie 6 tys. tzw. miejsc spustowych, przez które wlewa się coś do rzeki. W połowie przypadków legalnie. Wody Polskie poinformowały właśnie, że w wyniku przeglądu miejsc zrzutowych pierwsze 57 spraw trafiło na policję. W praktyce to zazwyczaj niewiele znaczy. Z danych policyjnych w 2020 r. wynika, że z art. 182 kk, czyli o zanieczyszczenie środowiska, wszczęto 169 postępowań, stwierdzono 35 przestępstw, wykryto sprawców w 10. A zniszczeń w środowisku w znacznych rozmiarach lub istotnego obniżenia jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi w ostatnich dwóch latach nie było wcale. Wcześniej, jak było, to jedno. A o skazaniu nie ma nawet co mówić. Obietnice premiera Mateusza Morawieckiego rozpracowania mafii śmieciowej przez Biuro Kryminalnej KGP i ABW po serii podpaleń nielegalnych składowisk z 2018 r. skończyły się niczym. Tak więc na kary ani rozliczenia nie ma co liczyć.
Równie dobrze mogła to być Wisła. Wystarczyłby zbieg kilku okoliczności jednocześnie: wysokiej temperatury, niskiego stanu wody i nieco więcej legalnych i nielegalnych zrzutów naraz. Tym razem Odra pokazała limit odporności i brak systemowych i logicznych rozwiązań, które chronią jakość wód, jak podsumował Piotr Nieznański z Fundacji WWF Polska.