Społeczeństwo

44 tys. aborcji w rok. Polki usuwają ciąże w domach, przy wsparciu bliskich

Marsz przeciwko zakazowi aborcji w Warszawie Marsz przeciwko zakazowi aborcji w Warszawie Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Liczby podawane przez Aborcję Bez Granic należy jeszcze pomnożyć. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia ogłasza sukces: twierdzi, że aborcji było w Polsce niespełna sto.

Mijają dwa lata od dnia, gdy Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej skazał kobiety na donoszenie źle rozwijających się ciąż kosztem swojego zdrowia. Wyrok wywołał masowe protesty na ulicach i efekt mrożący w szpitalach i prokuraturach. Niepotrzebne śmierci ciężarnych w szpitalach – i coraz więcej aborcji.

Najdłuższa przerwana ciąża liczyła 37 tygodni

Aborcja Bez Granic w ciągu ostatniego roku pomogła w dostępie do aborcji 44 tys. Polek. Rok wcześniej było ich o 10 tys. mniej. Do każdych czterech kobiet, podejmujących taką decyzję dotyczącą swojego życia, dołączyła piąta. Być może doprowadzona do tego przez państwo, które podniosło do rangi prawa znęcanie się nad kobietami. Ponad 1,2 tys. kobiet przerwało ciążę w drugim bądź trzecim trymestrze. Najdłuższa liczyła 37 tygodni. Zespoły lekarskie w innych krajach uznały, że jest to decyzja konieczna.

Ale większość zapadła w domach, a sprawa nigdy nie wyszła poza drzwi. Ciąże usuwa się dziś przy pomocy tabletek, nie potrzeba angażować w to lekarza. Dlatego liczby podawane przez Aborcję Bez Granic należy pomnożyć. Women Help Women odpowiedziała na 90 tys. wiadomości z Polski, a 20 tys. kobiet uzyskało pomoc. Co najmniej 10 tys. zwróciło się (skutecznie) do innych organizacji. Prawie 150 kobiet zdecydowało się przerwać ciążę w domu, tabletkami poronnymi, w drugim trymestrze. Online opiekowały się nimi kobiety z Aborcji Bez Granic.

Inaczej mówimy o aborcji

Ogromnie zmienił się też język, jakim mówi się o aborcji. Narracje o „zawsze złu, może mniejszym” coraz wyraźniej rozmywają się w języku, który mówi o prawie, opiece, wsparciu, pomocy. Na fora internetowe i w komentarze pod postami wlały się dziesiątki relacji utrzymanych w podobnym tonie, mówiących o aborcji – własnej lub u zaprzyjaźnionych kobiet – pozytywnie, a w opiniotwórczych mediach po raz pierwszy od lat zakwestionowano istnienie „syndromu poaborcyjnego”.

W tym samym czasie Ministerstwo Zdrowia informuje o „sukcesie”. Liczba aborcji w Polsce miała sięgnąć ledwo setki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną