Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Nauczka

Ciężkie życie doktoranta. Kątem, w rozdarciu, za grosze, choć na pełen etat

Doktorantów uczy się nie eksplorowania wiedzy, ale kalkulowania punktów; to zrobić warto, tamtego nie ma po co, choćby to drugie wynikało z autentycznej pasji. Doktorantów uczy się nie eksplorowania wiedzy, ale kalkulowania punktów; to zrobić warto, tamtego nie ma po co, choćby to drugie wynikało z autentycznej pasji. Daniel Dmitriew / Forum
Dwa tysiące na miesiąc. Za pracę na pełen etat. Tyle zarabia naukowiec, doktorant. Za to ich odpowiedzialność – na miarę prestiżu uczelni, na której prowadzą zajęcia. I na skalę grantów, które trzeba rozliczyć. Czasem milionów, których w realnym życiu nie zobaczą.
Nie na każdej uczelni udaje się zbudować zespół, nie każdy mentor umie wesprzeć doktoranta.Marcin Bondarowicz Nie na każdej uczelni udaje się zbudować zespół, nie każdy mentor umie wesprzeć doktoranta.

Annie, biolożce i wykładowczyni prowadzącej zajęcia dla ponad stu osób, pieniądze ze stypendium wystarczają do piątego. 2,3 tys. brutto. Opłaca pokój w akademiku – 800 zł, kupuje bilet miesięczny na tramwaj – 180 zł, spłaca pożyczkę (w tym – na komputer i fachową literaturę) – 400 zł, kupuje jakąś nową pozycję branżową (jedna książka może kosztować nawet 300 zł). Spłaca długi u mamy i zostaje z 300–400 zł do końca miesiąca. Za które kilka razy robi zakupy w Biedronce. By zaraz znów pożyczyć od mamy. Jeszcze się łudzi, że za rok będzie lepiej. Wchodzi w inną grupę zaszeregowania, stypendium podskoczy z 2 tys. zł na trochę ponad 3 tys. Może waloryzują?

Reginie pieniędzy raczej wystarcza, ale tylko dlatego, że idzie na trudne kompromisy. W dzień bada przemiany w kulturze, w nocy pracuje za barem. Oficjalnej pensji ma akurat tyle, że nie odbiorą jej stypendium, a za napiwki żyje. Stać ją na wynajem mieszkania. Tylko trochę głupio, gdy za tym barem obsługuje studentów, a ci po pijaku prawią jej komplementy, brzmiące jak molestowanie. Można powiedzieć, że pisząc o społecznych przemianach, jakim podlega wartościowanie człowieka na podstawie zawodu, zajęcia, stanowiska, inspiruje się własnym przykładem. Zasadnicze pytanie badawcze aktualizuje sobie w każdy poniedziałek, siadając przy stole ze studentami na ćwiczeniach. Bo jednak, z jakiegoś powodu, uparła się by dokończyć ten doktorat.

Andrzej bada wchłanialność różnych substancji przez organizm w określonych konfiguracjach; decydując się na doktorat, sądził, że będzie zmieniał świat na lepsze, a jego praca okaże się ważna na przykład w medycynie. Też eksperymentuje na sobie. Bada kolejne substancje, którymi się znieczula, by wytrzymać – presję na uczelni, nieporozumienia z profesorem opiekunem plus ciągłe poczucie upokorzenia, gdy nie ma z czego zapłacić za wynajęty pokój.

Polityka 51.2022 (3394) z dnia 13.12.2022; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Nauczka"
Reklama