Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Milion złotych na „asymilację” Ukraińców. Czy urzędnicy nie słyszeli o integracji?

Uchodźcy z Ukrainy protestują przed hotelem Ikar. Uchodźcy z Ukrainy protestują przed hotelem Ikar. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Urzędy pracy, starostwa, Caritas, NSZZ Solidarność i fundacje – to beneficjenci konkursu resortu rodziny, w którym przyznano fundusze na programy aktywizacyjne dla cudzoziemców na lata 2022–23. Na 115 podmiotów jeden w nazwie projektu używa określenia „asymilacja”.

To Fundacja „Potrafisz Polsko” związana z posłem Pawłem Kukizem, która dostała 1 128 200 zł na „wsparcie dla uchodźców w zakresie asymilacji i znalezieniu pracy”. Sprawę nagłośniło TOK FM. Prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego mówi krótko: – Każdy ma prawo pomagać Ukraińcom. Ale słowo „asymilacja” oznacza, że członkowie ministerialnej komisji, która wybierała dofinansowane projekty, nie rozumieją, czym się zajmują, na czym polega integracja, a czym jest asymilacja. A to sprawia, że moje zaufanie do procedury wyboru tych projektów, jakie by one nie były, maleje.

Prof. Duszczyk przy okazji wyjaśnia: integracja to świadome działania państwa służące włączeniu społecznemu i ekonomicznemu imigrantów, którzy znaleźli się na jego terytorium. Asymilacja z kolei to proces, w którym osoby w pewien sposób samoistnie, ewentualnie przy jakimś wsparciu instytucji, nabywają wszystkie cechy społeczeństwa czy narodu państwa przyjmującego. – To się może zadziać najwcześniej w trzecim pokoleniu – tłumaczy prof. Duszczyk.

Asymilacja czy integracja

Asymilacja w przypadku uchodźców z Ukrainy to byłyby np. praktyki zakazywania im mówienia w języku ojczystym, zmuszania do podporządkowania się i przyjęcia wszystkich cech typowych dla Polaków. Czyli prowadziłaby do ich wykorzenienia. Osoby, które przyjeżdżają nad Wisłę, są tymczasem Ukraińcami przebywającymi w Polsce. Ich dzieci urodzone i wychowywane tutaj będą Polakami ukraińskiego pochodzenia, a wnuki już Polakami o ukraińskich korzeniach.

Tak samo jest z polskimi imigrantami. Ci mieszkający w Niemczech to po prostu Polacy. Dzieci osób, które wyjechały np. w latach 70. czy 80., to już Niemcy pochodzenia polskiego. Mają niemieckie obywatelstwo, ale mówią także po polsku, mają polskie nazwisko. Wnuki czy prawnuki Polaków, którzy wyjechali do Niemiec przed II wojną światową, przeżyli tam wojnę, to już Niemcy o korzeniach polskich. I dopiero oni są zasymilowani – wyjaśnia badacz z Ośrodka Badań nad Migracjami UW. Jak dodaje, ludzie nie rozumieją terminu „asymilacja” i stosują go bezwiednie. Tylko że taki błąd mogą popełniać zwykli ludzie, a urzędnicy już nie powinni. Jak zdradza prof. Duszczyk, w ministerstwie rodziny nie ma dzisiaj nikogo, kto zajmuje się integracją i rzeczywiście się na niej zna.

Nie wiemy, jakie są konkretne efekty pracy zespołu minister Agnieszki Ścigaj, która jest pełnomocnikiem rządu ds. integracji społecznej. Gdzie jest jakiś projekt ustawy o integracji uchodźców, gdzie są instrumenty, plany, programy? A to ostatni moment, kiedy państwo może być odpowiedzialne za miękkie działania integracyjne, które pozwolą uniknąć potencjalnych konfliktów między nami a Ukraińcami – mówi prof. Maciej Duszczyk.

Nie zrobimy z Ukraińców Polaków

W konkursie resortu rodziny – to jego pierwsza edycja – rozdano łącznie 104 mln zł. Fundacja „Potrafisz Polsko” jest jednym ze 115 podmiotów, które zdobyły dofinansowanie. W jej zarządzie jest m.in. Aleksandra Ziółkowska, w latach 2015–19 wicedyrektor biura Klubu Kukiz ′15, w radzie Maciej Prostko, radca prawny, a w latach 2015–19 pracownik w biurze prawnym klubu Kukiz ′15, oraz sam Paweł Kukiz. Projekt, na który fundacja dostała dofinansowanie, realizowany jest w Zamościu i ma objąć 225 uchodźców, dla których organizowane są m.in. lekcje języka polskiego na poziomie podstawowym (wraz z materiałami do nauki własnej na notebooku, który uczestnicy dostają na zakończenie całości zajęć za darmo) oraz historii Polski. Z informacji TOK FM wynika, że na zajęciach jest omawiana m.in. rola korzeni historycznych i prawdy historycznej.

Jak twierdzi Maciej Duszczyk, lekcje z historii Polski pokazujące naszą specyfikę mają sens. Również wtedy, kiedy dotykają polaryzacji polsko-ukraińskich. Bez tego Ukraińcy nie zrozumieją, dlaczego Polacy będą negatywnie reagować na hasła takie jak Wołyń czy Bandera.Oni mogą tego nie wiedzieć, bo w szkołach w Ukrainie się tego nie uczy. Diabeł tkwi w szczegółach, bo w programach integracyjnych jest element historii, ale trzeba do niego podchodzić rozsądnie i z punktu widzenia tego, kogo uczymy – podkreśla prof. Duszczyk.

Jak ujawnił TOK FM, projekt Fundacji „Potrafisz Polsko” wzbudził w środowisku aktywistów wspierających migrantów wątpliwości. Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber na antenie radia tłumaczyła, że nie powinno się dążyć do asymilacji, a jedynie integracji, Ukraińcy i Ukrainki w zdecydowanej większości chcą zachować swoją kulturę, język, historię i tradycję. – Z mojego punktu widzenia asymilacja to mechanizm nieludzki, w którym zmusza się ludzi do tego, by wyzbyli się części swojej tożsamości – uważa Dąbrowska.

Sama fundacja poinformowała, że „obywatele Ukrainy uciekający przed wojną bardzo często w jednej chwili stracili wszystko. Osobom tym potrzebna jest konkretna, nie tylko symboliczna pomoc. Pomoc, która pozwoli im nauczyć się języka polskiego, znaleźć pracę, nabyć umiejętności, które pozwolą na korzystanie z e-administracji i pokierowanie w zakresie funkcjonowania w Polsce w życiu codziennym. Nasz projekt taką pomoc zapewnia, a użycie słowa asymilacja w projekcie oznacza dla nas adaptację oraz przystosowanie do życia w nowym miejscu”.

Do tej pory fundacja przeszkoliła 80 osób. Kolejne zajęcia ruszą w połowie stycznia. Obok języka i historii Polski uczestnicy przejdą szkolenia z kompetencji cyfrowych, co ma im ułatwić załatwianie spraw urzędowych przez internet.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną