Wyznania byłego katotaliba. Terlikowski pisze o Kościele, który wygasa
Tomasz Terlikowski nie będzie apostatą. Jest i pozostanie człowiekiem Kościoła, wierzącym i praktykującym katolikiem. W swej najnowszej książce powtarza to wielokrotnie. Czemu więc poświęcać jej uwagę, gdy się jest poza Kościołem? Z dwóch powodów: bo Terlikowski ma coś do powiedzenia nie tylko takim jak on katolikom. I mówi to zrozumiałym dla wszystkich językiem. Człowiek Kościoła niemówiący kościelną nowomową, mieszającą pobożne frazesy z frazeologią wojny kulturowej, to wciąż u nas rzadkość. A człowiek Kościoła zdolny do krytycznej analizy swej drogi w Kościele to rzadkość jeszcze rzadsza.
Terlikowski dla „Polityki”: Dlaczego prawica nie lubi osób LGBT+
Taki Kościół wygasa
Jest to droga od buńczucznego katolickiego radykalizmu do krytycznego zaangażowania w sprawę wiary i Kościoła. I z poczuciem, że Kościół, z którym autorowi jest po drodze, wszedł w fazę „wygasania”, zwłaszcza w Polsce. Jaki to Kościół „wygasa”? Ortodoksyjny, lecz otwarty na dialog, a nie konfrontacyjnie zamknięty. W tym sensie książka jest podwójnie ciekawa: jako przyczynek do historii polskiego katolicyzmu i ważny głos z wnętrza Kościoła w debacie o jego kondycji. Wygasanie to metafora zarazem ostrzegawcza i mobilizująca. Ostrzeżenie, że Kościół z własnej winy staje się czymś obojętnym dla rosnącej części naszego społeczeństwa, ma z kolei mobilizować do jego odnowy.
To przesłanie autor ilustruje bogatym materiałem dowodowym. Stara się pokazać, jak Kościół uległ pokusie, by zamienić się w bunkier, w którym schronili się wrogowie sekularyzacji, naturalnej przecież w otwartym i demokratycznym społeczeństwie.