Społeczeństwo

Niedzielski przekroczył granicę. Resort zdrowia przedziwnie się tłumaczy

Siedziba Ministerstwa Zdrowia w Warszawie Siedziba Ministerstwa Zdrowia w Warszawie Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Minister zdrowia do dymisji! Oczekuje tego Naczelna Rada Lekarska po ujawnieniu przez Adama Niedzielskiego wrażliwych danych lekarza, dotyczących ordynowanych przez niego leków.

Na początku sierpnia weszły w życie ograniczenia w wystawianiu e-recept na leki psychotropowe i przeciwbólowe. Choć cała operacja, która w dłuższej perspektywie ma ukrócić nadużycia tzw. internetowych receptomatów, została przez kierownictwo resortu zdrowia ogłoszona sukcesem, oczywiście jej inauguracja nie odbyła się bez perturbacji. Wielu lekarzy miało kłopot ze sprawnym wystawieniem zlecenia na leki, bez których funkcjonowanie ich chorych dość szybko ulega pogorszeniu. Nie ma się więc co dziwić ich irytacji, której dawali upust w mediach społecznościowych.

Swojej frustracji, że lekarze znowu krytykują Ministerstwo Zdrowia, nie krył też Adam Niedzielski – ale w taki sposób, który nigdy nie powinien się zdarzyć. Na Twitterze upublicznił dane lekarza, który sam sobie wystawił e-receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. „Mówicie, że system nie działa? To jak sobie sami wystawiacie leki?” – taka mniej więcej była wymowa jego złośliwego komentarza:

Adam Niedzielski przekroczył kolejną granicę

Trudno się zatem dziwić, że Naczelna Rada Lekarska w sobotę poinformowała premiera o utracie zaufania do ministra, który upublicznia tak wrażliwe dane. Co więcej, zamierza też zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez Adama Niedzielskiego. Art. 266 § 2 kodeksu karnego zawiera bowiem następujący zapis: „Funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej (…) informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

O narastającym konflikcie między samorządem lekarzy a ministrem zdrowia pisaliśmy w czwartek, ale to, do czego posunął się Adam Niedzielski na swoim publicznym koncie twitterowym dzień później, przekroczyło wszelkie granice. Doprawdy trudno uwierzyć, z jak niskich pobudek szef resortu pozwala sobie zademonstrować swoją siłę i władzę nad środowiskiem lekarzy, by wykazać, że ma dostęp do najbardziej wrażliwych danych i nie waha się ich użyć, by postawić na swoim.

Bez względu na to, czy wskazany z nazwiska przez Adama Niedzielskiego lekarz z Poznania rzeczywiście leczy się sam lekami z wymienionej grupy, czy też skorzystał ze sposobu, by sprawdzić na własnym przykładzie, jak działa (lub nie) nowy system wystawiania e-recept, upublicznienie takich informacji całkowicie podkopuje zaufanie opinii publicznej do poufności ordynacji lekarskiej. Rzecz skandaliczna, która nigdzie na świecie nie ma prawa się zdarzyć! I w cywilizowanych krajach taki minister zdrowia byłby szybko odwołany ze swojego stanowiska lub sam podałby się do dymisji.

Czytaj też: E-recepty na żądanie. Limit uderzy w pacjentów

Minister zdrowia stawia się ponad prawem

W Polsce taka kultura polityczna to rzadkość. Przeciwnie, pan minister i kierowany przez niego resort w odpowiedzi na ostre stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej bronią się dziś w przedziwny sposób. Adam Niedzielski wydał oświadczenie, że... jego wcześniejszy tweet był „działaniem w obronie dobrego imienia Ministerstwa Zdrowia, ale przede wszystkim w obronie interesów pacjenta”. Doprawdy?

A ktoś, kto odpowiada w tymże ministerstwie za pisanie tweetów, zaćwierkał jeszcze bezczelniej: „W związku z emocjonalnymi komentarzami wyjaśniamy: nikt nie naruszył niczyjej prywatności i nie miał wglądu w dane wrażliwe. Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system, ostatecznie wystawiając receptę na siebie. System zadziałał a lekarz oskarżył MZ, że nie wystawił recepty”.

Czyli – chce nam przekazać urzędnik państwowy, grożąc palcem – „Mamy was pod kontrolą, sprawdzamy wasze recepty, analizujemy, jak się leczycie, gromadzimy dane i wykorzystamy je przeciwko wam, kiedy uznamy to za konieczne”. Zdanie o nienaruszaniu prywatności brzmi jak żart.

Czytaj też: Leki za darmo i na niby. Obietnica PiS to terapia wyborcza

Dlaczego przez dwa lata funkcjonowania receptomatów nikomu w Ministerstwie Zdrowia nie chciało się sprawdzać, kto odpowiada za masowe wystawianie takich recept, aby winnych szybciej złapać za rękę, a nie oskarżać całego środowiska lekarzy i nie hamować im dostępu do swobodnego wystawiania ordynacji? Minister Niedzielski jakoś nie reagował w ten sam zdecydowany sposób na tysiące podejrzanych recept. A ma oczywiście prawo do analizowania takich danych, ale powinien zachowywać się dyskretnie, a nie udawać szeryfa, który stawia się ponad prawem. Czym innym jest dostęp do danych (także o receptach), a czym innym ich upublicznianie bez zgody zainteresowanych.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ranking najlepszych galerii według „Polityki”. Są spadki i wzloty. Korona zostaje w stolicy

W naszym publikowanym co dwa lata rankingu najlepszych muzeów i galerii sporo zmian. Są wzloty, ale jeszcze częściej gwałtowne pikowania.

Piotr Sarzyński
11.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną