Lekarz z zarzutem zabójstwa nadal w areszcie. Na medyków ze Wschodu padł blady strach
Polityka” opisała sprawę jako pierwsza w internetowym wydaniu („Ukraiński lekarz z zarzutem zabójstwa. Co się zdarzyło w gorzowskim szpitalu?” z 23 kwietnia). 9 stycznia u 86-latka, któremu po zatorze tętnicy krezkowej górnej usunięto jelito cienkie, Andrij K. stwierdził zatrzymanie krążenia i zanik tętna na tętnicach obwodowych, brak reakcji źrenic na światło, brak odruchu tchawic. Pacjenta przy życiu podtrzymywała tylko aparatura, którą K. odłączył – ustaliła powołana przez zarząd szpitala komisja, której przewodniczył prof. Maciej Żukowski, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii. Według komisji resuscytacja „nosiłaby znamiona uporczywej terapii”, K. nie popełnił więc błędu w sztuce medycznej. Nie powinien decyzji podejmować w pojedynkę, to jednak błąd organizacyjny – uznała.
Mimo to po doniesieniu innego rezydenta (który w naszej publikacji przyznał, że ukraińskiego lekarza „nie lubił”, ale zaprzeczył, że był do niego uprzedzony z powodów narodowościowych, o czym mówili nam przełożeni ich obu) 11 kwietnia Andrija K. doprowadzono do prokuratury i aresztowano. Sąd utajnił posiedzenia aresztowe i podobnie jak prokuratura nie odpowiada na pytania. Trzy miesiące, jakie upłynęły od domniemanej zbrodni, raczej wykluczają ryzyko mataczenia czy ucieczki sprawcy. Z naszych informacji wynika też, że K. stawiał się na wezwania, a prokuratura czeka wciąż na opinie biegłych. O aresztowaniu zdecydowała więc najpewniej groźba co najmniej dziesięciu lat odsiadki lub dożywocia.
Tragedia zmarłego, ukraińskiego lekarza i polskiej medycyny
– Ta sprawa to tragedia zmarłego i jego bliskich, ale także młodego lekarza i całej polskiej medycyny, bo zarzut zabójstwa i areszt są tak dalece nieadekwatne, że mogą wywołać efekt mrożący – komentuje prof.