„Pacjent biologicznie był martwy”. Rozmawiamy z ukraińskim lekarzem oskarżonym o zabójstwo
Andrii Kadukha (zgadza się na podanie nazwiska), 27-letni rezydent Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, został przed tym szpitalem w biały dzień zakuty w kajdanki i trafił do aresztu po tym, jak odłączył pacjenta od urządzeń podtrzymujących życie. „Polityka” pisała o tym jako pierwsza.
„Nie jest pan lekarzem!”
– Wyłączył pan pompę amin katecholowych [podtrzymują krążenie – red.]?
– Tak.
– Sam?
– Tak.
– Nikt panu nie kazał?
– Nikt.
– Nie jest pan lekarzem!
W domyśle: jest pan zabójcą.
Tak według naszych ustaleń wyglądała rozmowa, która okazała się kluczową dla losów rezydenta. Jej uczestnikami byli także: dyrektor ds. medycznych szpitala, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii oraz kierownik specjalizacji. Pytał ten ostatni, Kadukha odpowiadał.
Po tym „przesłuchaniu” trzej biorący w nim udział lekarze poszli do prezesa szpitala Jerzego Ostroucha i oznajmili wzburzeni, że Kadukha zabił pacjenta. Ostrouch zachował zimną krew i polecił zabezpieczyć dokumentację na potrzeby komisji do zbadania sprawy (powołał ją nazajutrz). – Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że nie wiedzieliśmy przecież, w jakim stanie był pacjent, jakie były jego rokowania i czy miał prawo umrzeć – mówi dziś Jerzy Stasiak, szef oddziału anestezjologii i intensywnej terapii, uczestnik feralnej „rozmowy”.
Komisja ustaliła podstawowe fakty: 9 stycznia 2024 r.