Nie ma szans na zmianę prawa aborcyjnego. Nie tylko za kadencji obecnego prezydenta, ale w tym Sejmie – w ogóle. PSL nie poprze takich zmian – ogłosił Donald Tusk na spotkaniu z młodzieżą na Campus Polska. W tym czasie organizatorzy z koalicji pilnowali, by przypadkiem nie podać mikrofonu komuś ze znaczkiem błyskawicy na koszulce, a Rafał Trzaskowski chwalił publicznie odwagę wicepremiera z PSL, przywitanego okrzykami: „Gdzie aborcja?!”.
Aborcja. Zmiany nie ma
Zmiany nie ma. I nie będzie. Donald Tusk dodał od razu, że przez najbliższe lata trzeba zadowolić się stworzonymi wspólnie przez rząd i prokuraturę wytycznymi dla lekarzy i śledczych i mieć nadzieję, że zastosują je w praktyce. Że okażą się mniej koniunkturalni niż politycy. Mniej ultrakatoliccy. Bardziej wrażliwi na krzywdę.
W tym samym czasie, gdy Donald Tusk informował, że żadnych zmian w prawie aborcyjnym nie będzie, komitet ONZ ogłosił raport, wedle którego Polska od dziesięcioleci w sposób poważny i ciągły łamie prawa człowieka – i wezwał do natychmiastowej zmiany sytuacji. A przede wszystkim – do zmiany prawa. Jedynego sposobu, aby wywołać realną zmianę. ONZ wyliczyło naruszenia wolności, godności, prawa do życia. Wskazało przypadki tortur, na które Polska naraziła swoje obywatelki. Podkreślało realne ryzyko śmierci. Dodano, że dopóki prawo w Polsce nie zostało zmienione, zaleca się pilne moratorium na egzekwowanie przepisów karnych dotyczących aborcji. Koniecznie i natychmiast, żeby powstrzymać falę krzywdy spotykającej kobiety.
Czytaj też: Cynizm nie popłaca. Pisze Przemysław Sadura
Wyborcy zapamiętają
Komitet Praw Człowieka ONZ podkreślił też, że szkody wyrządzone kobietom w wyniku decyzji trybunału Julii Przyłębskiej to ledwie smutny finisz długiej historii łamania praw człowieka, trwającej od dekad. Gdy wspomina się przypadki tortur, chodzi więc nie tylko o płody uszkodzone i etyczne kuriozum – zmuszanie kogokolwiek do noszenia takich ciąż.
W 2022 r., gdy Donald Tusk udostępniał zdjęcia swojej córki uczestniczącej w czarnych protestach, wydawało się, że po wygranych wyborach przynajmniej dostosowanie prawa do cywilizowanych standardów wydaje się przesądzone. W 2024 r. nawet określenie Polski mianem państwa kata nie jest w stanie rozsadzić betonu, choć z badań, np. Ipsos dla TOK FM, wynika, że wyborcy PSL czy Trzeciej Drogi są znacznie bardziej liberalni w ocenie prawa do aborcji niż wybrani przez nich posłowie.
Oby więc wyborcy dobrze zapamiętali, kto i jak głosował, kiedy został wybrany.