MEN wraca do konkursu Nauczyciel Roku 2024. Koniec z pogardą dla oświaty
Jeżeli prawdą jest, że przykład idzie z góry, to niebawem wszyscy powinniśmy chwalić i nagradzać nauczycieli. Zaczęło się od ministry edukacji, która najpierw ufundowała nową cenną nagrodę Pasjonaci (za wybitne zasługi na rzecz rozwijania uzdolnień uczniów), a następnie stanęła na głowie, aby osobiście wziąć udział w uroczystym ogłoszeniu wyników konkursów Nauczyciel Roku i Nauczyciel Jutra. Nie było ministrze łatwo, gdyż na ten dzień i dokładnie tę samą godzinę, tj. 8 października o 12.00, zaplanowane zostało posiedzenie rządu.
Na spotkanie z Donaldem Tuskiem poszła Katarzyna Lubnauer (bardzo żałuję, że na gali nie było wiceministry, ale ktoś musiał się poświęcić), natomiast Barbara Nowacka wybrała towarzystwo nauczycieli – jak zapewniają organizatorzy – najlepszych z najlepszych, czyli belferską elitę. Spotkanie odbyło się na Zamku Królewskim w Warszawie. Miałem wrażenie, że z ministrą przybyło całe Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wprawdzie na stronie MEN podano, że w uroczystości rozstrzygnięcia konkursu wzięli udział jedynie najwyżsi rangą urzędnicy, oprócz Nowackiej sekretarz stanu Henryk Kiepura, podsekretarz Paulina Piechna-Więckiewicz oraz dyrektor generalny MEN Robert Bartold, ale ja w to nie wierzę. Wysokich rangą urzędników było znacznie więcej, udało mi się wychwycić dyrektora Departamentu Komunikacji MEN Kacpra Lawerę. Przy każdym dyrektorze, sekretarzu i podsekretarzu kręcili się jacyś ludzie, zapewne nie rodzina.
Czytaj też: Jedna godzina religii, czyli Kościół idzie na ustępstwo.