Wyjątkowy Dzień Nauczyciela po latach poniżania. To nic, że nie dostaniemy ani kwiatka
W poprzednich latach samorząd uczniowski nieśmiało proponował, aby z okazji Dnia Edukacji Narodowej nie dawać nauczycielom kwiatów ani słodyczy, tylko zrobić coś bardziej pożytecznego, np. przeznaczyć pieniądze na cele charytatywne. W tym roku młodzież już się nie krępowała. Oświadczyła, że całą sumę, którą zbierają klasy, aby obdarować nauczycieli, przeznacza na powodzian. Po raz pierwszy możemy nie dostać ani jednego kwiatka, ani jednej czekoladki. Są ważniejsze sprawy.
Odrobina splendoru należy się każdemu
To nie jest pomysł wychowanków tylko naszej szkoły, lecz inicjatywa ogólnopolska. W wielu placówkach 14 października uczniowie będą wręczali nauczycielom kartki poświadczające, iż pieniądze wpłacili na rzecz powodzian. Formą uznania dla pracy nauczyciela będzie cegiełka, którą kupił rodzic, następnie dał dziecku, aby zaniosło do szkoły i wręczyło ulubionemu pedagogowi. Tradycyjnie nauczyciele konkurują tego dnia wielkością i ilością wyróżnień, więc liczba otrzymanych cegiełek będzie świadczyła o tym, kto jest szczególnie ceniony i lubiany, a kto mniej. Najlepsi mają pełne prawo do tego, aby choć przez jeden dzień błyszczeć.
Niestety cegiełki nie rzucają się w oczy. Co innego kwiaty albo słodycze, są bardzo widowiskowe. Kto otrzymał tylko jedną różę czy czekoladę, ten z zazdrością patrzył na koleżankę i kolegę, którzy zostali tak zasypani, że nie byli w stanie zmieścić wszystkiego w samochodzie. Niektórzy mieli tego tyle, że rozdawali pracownikom administracji i obsługi, gdyż o nich zwykle młodzież zapomina. A przecież to nie jest święto tylko nauczycieli, lecz wszystkich pracowników oświaty. Odrobina splendoru należy się każdemu (z wyjątkiem obiboków).
W tym roku najlepszym pracownikom trudno będzie błyszczeć. Nawet jak nauczyciel otrzyma sto cegiełek, to przecież nie podzieli się nimi z portierką, księgową czy paniami woźnymi, gdyż nie ma to sensu. W ostatnich latach kwiatów i słodyczy było coraz mniej, wciąż jednak niektórzy wychodzili tego dnia szczodrze obdarowani. Teraz możemy liczyć tylko na dobre słowo od uczniów i rodziców oraz na cegiełki.
Nie znaczy to, że nauczyciele zrzekli się nagród w dniu swojego święta. Wciąż pragniemy kwiatów, słodyczy oraz czegoś jeszcze, ale nie od uczniów, ich bowiem inspirujemy do okazywania pomocy ludziom, których spotkało nieszczęście. To nasza nagroda niematerialna: szlachetne zachowanie wychowanków. Od nagradzania nauczycieli czymś materialnym, a nie tylko dobrym słowem, gestami czy wzorową postawą, są pracodawca i władze oświatowe. Ci nie mogą powiedzieć, że nagrody dla nas przekazali powodzianom.
Ministra Nowacka daje dobry przykład
Barbara Nowacka w tym roku stworzyła specjalną nagrodę dla nauczycieli i nauczycielek, którzy inspirują dzieci do wyjątkowych sukcesów. Nagrodę w wysokości 8 tys. zł otrzyma 300 osób, czyli mniej niż pół promila pedagogów (w Polsce pracuje ponad 700 tys. nauczycieli). Nawet jeśli bardzo surowo oceniamy pracę belfrów, to przecież wyróżniających się, wręcz wybitnych jest znacznie więcej niż 300 w skali kraju (jeden na prawie 2,5 tys.). W każdej szkole jest co najmniej jedna osoba pozytywnie wyróżniająca się na tle grona, a szkół mamy kilkanaście tysięcy.
Gest ministry, choć ilościowo skromny, bardzo cieszy, gdyż wyznacza trend, iż najlepszych nauczycieli należy nagradzać materialnie (nie tylko medalem, dyplomem czy dobrym słowem). Nowacka daje dobry przykład innym podmiotom. Jeśli chcemy mieć dobrą edukację, nie możemy jedynie piętnować słabych pracowników, a o dobrych milczeć, traktując ich wyróżniającą pracę jako oczywistą. Skoro z taką ochotą piętnuje się złe praktyki w szkole, to z jeszcze większą chęcią należy wskazywać te dobre.
Ponad 99,99 proc. nauczycieli nie może liczyć w tym wyjątkowym dniu na pieniężną nagrodę od ministry. Powinni zostać nagrodzeni przez pracodawców. Podczas uroczystego przemówienia dyrektor jak zwykle będzie się tłumaczył, iż nie mógł nagrodzić wszystkich, którzy na to zasłużyli, gdyż środki zarezerwowane w budżecie placówki są za małe. Dyrektor co roku ma dylemat, na ile części podzielić kwotę przyznaną przez organ prowadzący, aby nagroda nie była odbierana jako uwłaczająca. Czy lepiej nagrodzić większość wyróżniających się nauczycieli, tych dających więcej i angażujących się bardziej, a wtedy nagroda wyniesie 700–1000 zł, czy też nagrodzić dwie–trzy najwybitniejsze osoby, za to dać chociaż równowartość pensji?
Dyrektor najczęściej decyduje się przyznać więcej nagród i przeprosić, że są symboliczne. W czasach największej biedy w oświacie nauczyciele dostawali od pracodawcy tylko dyplom uznania oraz obietnicę, że jak będą jakieś pieniądze, to o nas nie zapomni.
Spieszmy się dziękować nauczycielom
W tym roku mamy znaczną poprawę, gdyż nagród dla nauczycieli, zarówno pieniężnych, jak i tylko symbolicznych, w postaci medali, dyplomów i dobrych słów, jest znacznie więcej. Zresztą pracodawca może być pomysłowy, ma przecież do dyspozycji nie tylko pieniądze i słowa. Szkoła, w której pracuję, znajduje się w centrum Łodzi. Miejsce parkingowe znaczy tutaj więcej niż nagroda pieniężna. Najwięcej zaś znaczy dla nauczycieli, którzy pracują w dwóch szkołach i muszą szybko przemieścić się między nimi. Każda osoba dorabiająca wiele by dała, byle tylko mogła szybko i bezpłatnie zaparkować i równie szybko wyjechać, gdy tylko potrzebuje. Kiedy Czesław Miłosz dowiedział się, że na uczelniach amerykańskich noblistów nagradza się dożywotnim prawem do parkowania samochodu, zdobył Nagrodę Nobla. Nic tak nie motywuje jak właściwa nagroda, która jest spełnieniem marzeń. Szef powinien wiedzieć, o czym marzą jego pracownicy, i jeśli jest to możliwe, wyznaczyć zasady, które pozwoliłyby ją zdobyć.
Doprawdy nieskończone są sposoby nagradzania osób, które w pracy się nie lenią. Nauczyciele bardzo sobie cenią pamięć dawnych wychowanków. Dobra pamięć o nauczycielu i ujawnienie tego jest wielką nagrodą, choć spóźnioną. Niejeden absolwent dopiero po latach uświadamia sobie, ile zawdzięcza swojemu nauczycielowi. Gdy odkryje tę prawdę przed samym sobą, niech się nie waha, tylko natychmiast przekaże słowa wdzięczności zapomnianemu mistrzowi.
14 października do mojego liceum przychodzi wielu dojrzałych absolwentów i absolwentek, nieraz dość wiekowych, aby podziękować osobom, którym wcześniej nie podziękowali, bo nie mieli takiej potrzeby. Dopiero teraz ją mają. Niestety nie wszyscy będą mogli wręczyć tę spóźnioną nagrodę. Niektórzy dowiedzą się, że ich mistrz rzucił pracę, gdyż czuł się niedoceniany, inny zestarzał się i odszedł na emeryturę, jeszcze inny umarł. Można mu podziękować na cmentarzu. Obecnie w szkołach pracują tak starzy nauczyciele, często już emeryci, że należy im dziękować od razu, inaczej będzie za późno. Spieszmy się...
Nie szkodzi, że nie będzie kwiatów i słodyczy
W tym roku nagrodą dla wszystkich jest znacznie lepsza atmosfera w szkołach. Tak długo pracowaliśmy poniżani przez władzę, pod dozorem wrogiego nam ministra Czarnka i naśladujących go w tej wrogości kuratorów oświaty, że teraz normalność odbieramy jak nagrodę. Nie szkodzi, że nie będzie kwiatów czy słodyczy, gdyż środki na ich kupno dzieci przeznaczyły dla powodzian. Wspaniały gest! Nie ma problemu, że nagrody finansowe nie trafią do wszystkich, którzy zasłużyli, tylko do niektórych. Bardzo sobie cenimy, że nie pracujemy już w strachu przed nieprzyjaznym nadzorem, lecz w nadziei na pomoc i wsparcie, gdyby była taka potrzeba.
W wielu szkołach wszyscy pracownicy – nie tylko nauczyciele – spotykają się na wspólnym obiedzie. Po raz pierwszy koleżanki i koledzy, którzy korzystają z urlopów na poratowanie zdrowia, dopytywali, czy mogą przyjść. Przychodźcie, sprawdzajcie, co się dzieje w szkole, za rok możecie jej nie poznać, tak szybko się zmienia.