Czas dla mas
Wyrobisz się z pracą w cztery dni? Czy to nie podejrzane? Temat budzi wielkie emocje
Idea skrócenia czasu pracy zrobiła się mocno na czasie i powraca w propozycjach polityków Lewicy. Do tego pomysł, czego dowodzą badania, jest popularny wśród pracowników, choć wśród pracodawców już mniej. Czy da się z głową wprowadzić zmiany, które sprawią, że będziemy mniej pracować, a więcej żyć?
„Współpracując z nami masz pewność, że Twoje projekty będą realizowane terminowo” – zapewnia na swojej stronie internetowej Kava 360, katowicka agencja kreatywno-strategiczna. Gdy się wie, że w Kavie pracują po sześć godzin dziennie, hasło można odczytać jak lekką prowokację. Ale Szymon Pieczyński, założyciel agencji, zapewnia, że firma nie ma problemu, by dotrzymać uzgodnionych deadline’ów.
– Od 2017 r. startujemy z pracą rano między 8.00 a 10.00 i kończymy najpóźniej o 16.00 – opowiada menedżer. – Oszczędzamy czas dzięki nowym technologiom i dzięki temu, że jesteśmy w stałym kontakcie ze sobą i z klientami. Nasza agencja udostępnia klientom aplikację, która umożliwia komentowanie tworzonych przez nas projektów. Jeśli proponowane rozwiązanie nie spełnia oczekiwań zleceniodawcy, może on natychmiast zgłosić uwagi. Eliminuje to konieczność czekania na umówione spotkanie i oszczędza czas – tłumaczy Szymon Pieczyński. Bilans tego podejścia wychodzi na plus. Rotacja pracowników jak na branżę kreatywną jest mała, a przychody i zyski Kavy rosną.
Najwyższa pora
Podejście Kavy to obiecujący przykład w dyskusji o pilotażu rozwiązań, które skróciłyby czas pracy w Polsce. Projekt zapowiedziała pod koniec kwietnia Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, szefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Lewicowa kandydatka na prezydenta Magdalena Biejat także zaczęła podnosić temat w debatach i na spotkaniach, choć nie był w jej programie wyborczym.