Prezesie, jak żyć, dzieci nie chcą się bić!? Czyli co PiS tak naprawdę myśli o ustawkach
Status kibolskich ustawek w narracji liderów Prawa i Sprawiedliwości zmienia się z dnia na dzień. Jeszcze kilka tygodni temu były wstydliwym ekscesem, który należało skrupulatnie ukrywać w biografii kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. Gdy ukrywać się już nie dało, zyskały znaczenie jednej z „form szlachetnej, męskiej walki wręcz”, która przystoi nawet prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej (bo Nawrocki, według ustaleń Onetu, był już na tym stanowisku, gdy w ustawce uczestniczył).
Bójek mamy zakazać?
Następnie aktualny wciąż szef państwa, czyli prezydent Andrzej Duda, dowartościował je jako formę „dżentelmeńskiej umowy”, która pozwala ludziom bić się np. w lesie, i retorycznie dopytywał, „czy mamy im tego zakazać?”. Doktor nauk prawnych przegapił, że bójki są już zakazane w kodeksie karnym, albo niechcący ujawnił się z wiedzą o tym, że lada chwila to się zmieni.
Bo oto sam Jarosław Kaczyński w trakcie konferencji prasowej powiedział tak: „Można wychowywać się jak co niektórzy moi koledzy – chodzili z gosposią za rączkę. A inni chodzili się bić, grać w piłkę, ja do nich należałem, mój brat też. Zdarzały się wojny nawet między takimi grupami, bywały tego ciężkie skutki. I ja sądzę, że przyzwoici ludzie, działacze opozycji, najpierw tej antykomunistyczej, potem tej solidarnościowej, wywodzili się z tej drugiej grupy, bo rodzice byli mądrzejsi. Bo bardzo niemądrzy rodzice w ten sposób wychowują swoje dzieci”.