Sosnowica: gmina w pigułce. Milionowe inwestycje, tajemnice, układy. „Wstyd, po prostu wstyd”
„Zapewniam, że jako Wójt Gminy Sosnowica dołożę wszelkich starań, aby podejmowane przeze mnie decyzje stały się dobrem wspólnym mieszkańców naszej społeczności. Zamierzam również realizować i kontynuować wszystkie korzystne dla naszej Gminy pomysły i projekty moich konkurentów, gdyż mimo dzielących nas różnic jestem gotowy do współpracy i konstruktywnej rozmowy” – tak Mariusz Hołowieniec reklamował się przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi. Wygrał je z niewielką przewagą; zagłosowało na niego 56 proc. wyborców (729 osób). Jego przeciwnikiem był poprzedni wójt Sławomir Czubacki. Jak przyznają nasze źródła, może i nie był złym zarządcą, ale bywał szorstki w obyciu, mrukliwy i mało kontaktowy. W małych ośrodkach, gdzie nie decydują partyjne barwy, takie rzeczy mają duże znaczenie.
Na stronie internetowej wójt Hołowieniec chwali się gospodarstwem agroturystycznym w Lejnie, które prowadzi z żoną, firmą transportowo-serwisową we Włodawie, kołem gospodyń wiejskich, członkostwem w Ochotniczej Straży Pożarnej i Związku Pszczelarskim oraz „dużą pasieką rodzin pszczelich”.
Część jego obecnych i byłych już współpracowników mówi o nim tylko anonimowo. Ze strachu. Bo w gminie każdy praktycznie jest od jej władz mniej lub bardziej zależny. Czyjaś ciotka pracuje w szkole, mama w urzędzie, ktoś posyła dziecko do przedszkola, dzieci chodzą też do gminnej szkoły, a nauczycieli zatrudnia przecież gmina… Od ludzi tkwiących w tym łańcuszku zależności można usłyszeć, że wójt „stojący na straży dobra lokalnej społeczności” nakazał ściągać zaległe podatki. Co popierają, bo przecież podatki trzeba płacić. Tylko że ściągano zaległości w kwotach kilka złotych czy kilkadziesiąt groszy.