Dr kamfora
Dr kamfora. „Leczyła” depresje i nerwice, naciągała NFZ. Żaden pacjent nie złożył skargi
Sylwia Jakubas, mama dziesięcioletnich bliźniaków Jaśka i Staśka, o „świetnej pani psycholog” usłyszała w kolejce do lekarza. – Skontaktowałam się z nią. Zaproponowała promocję: zamiast 300 zł za każdą wizytę, 1 tys. zł za miesiąc, nie dawała też faktury ani paragonu. Wizyty miały być jednak raz w tygodniu dla obu chłopców, a że liczę każdy grosz, to się zdecydowałam. Katarzyna Owieczko omówiła z nią metody, niektóre (np. pracę z lustrem i ćwiczenia rysunkowe) zademonstrowała, udzieliła porad, jak tonować emocje bliźniaków. Wydawało się, że wszystko ma ręce i nogi – mówi Sylwia Jakubas. Postępów w pracy z psychologiem nie widzi się tak wyraźnie jak u kardiologa, ale chłopcy lepiej radzili sobie z emocjami.
Terapia u pani Kasi (tak o niej mówią pacjenci) miała pomóc nastoletniej córce Małgorzaty. – Poznałyśmy się, gdy prowadziła terapię dla alkoholików. Jednym z nich był mój ówczesny mąż. Robiła wrażenie osoby kompetentnej i życzliwej, dlatego, gdy moja córka wpadła w depresję, zapisałam ją na wizyty – opowiada. Córka częściej zaczęła się uśmiechać i poprawił jej się nastrój. Z porad pani Kasi skorzystała też sama Małgorzata, gdy się rozwodziła, a także jej przyjaciółka z zaburzeniami lękowymi. – Nam też pomogła.
Tymczasem 54-letnia Katarzyna Owieczko-Chutko (na liście gończym figuruje pod pełnym nazwiskiem) nigdy nie była psychologiem. Nie wykrył tego system, pracodawca ani fundusz zdrowia, ale zwykły pacjent.
Ten pacjent od 14 do 30 stycznia 2020 r. kilka razy zgłaszał wątpliwości co do jej wykształcenia poprzez elektroniczne Indywidualne Konto Pacjenta, skąd za pośrednictwem Centrum e-Zdrowia (to jednostka ministerialna) trafiły do Narodowego Funduszu Zdrowia. Fundusz nie ujawnia, kim był ten pacjent (inni plotkują, że odrzuconym zalotnikiem pani Kasi), ale wkrótce kolejny pacjent poskarżył się osobiście.